W.E.N.A.
W ruinach
Wszystko w Twoich rękach, możesz budować, możesz burzyć, życie uczy, nowe mury, stare gruzy, pierdolić zwątpienie, nie pisz czarnych scenariuszy x2
(Nie pisz, pamiętaj)

Zabrałem kluczyki z nocnej szafki, rano myślałem że nie znajdę ich ferworze walki
Każda noc, stan głębokiej koncentracji, wychodzę z domu, sprawdzam czy dobrze zamknąłem zamki
Zero tolerancji, nie ufam nikomu, zrozumiesz jak będziesz trochę starszy
Niewiele nas dzieli od przepaści, tu nawet upiory zwracają się do mnie głosem zbawcy
Te same spojrzenia, nowe starty, zawsze będą na mnie patrzeć się jak domniemani sprawcy
Mija mnie kiedy wychodzę z mojej klatki, nie odpuszczają bez udowodnienia swojej racji
Stoją pod całodobowym, może znasz ich, gdybyś dał im moją drogę daleko by nią nie zaszli
Władcy z osiedlowej ławki, czekają, na zewnątrz aż odbiorę resztę od sprzedawcy

W ruinach, zdewastowanej ziemi obiecanej [x6]

Może to przez nowe najki, skurwysyny sprzemiewierzyliby za nie swoje matki
Powinienem chodzić w trochę tańszych, czuję ich wrogiczy wzrok, jak wbija się w moje barki
Łakomi na droższe marki, zazdroszczą tego co dzisiaj dodałem do relacji
Niechętnie wchodzę w szranki, w prawdziwym życiu nie zablokuje im obserwacji
A może znają moje stawki śledzą w ciszy i nienawidzą tego co mogłem dać im
Ciśnienie mi rozpierdala środek czaszki, muszę wziąć się w garść w natłoku sygnałów ostrzegawczych
Nie kalkuluję swojej szansy, wychodzę na zewnątrz, odliczam sekundy do reakcji
Czekam tylko na 'kurwa, co się patrzysz?' słyszę 'sory, zrobimy se fotkę dla koleżanki?'

W ruinach, zdewastowanej ziemi obiecanej [x6]