Wieszak ZDR
Gra w życie
[Zwrotka 1: Pajczi]
Na bloku wypisane: "Jebać psy i zakazy"
Dzieciak chłonie jak gąbka, wszyscy znają zasady
Ona barbie i wpuszcza chamów śmiało do chaty
Lubi, lubi, będą długi i adwokaci
Ona pusta jak wiesz [?], sztos jak huragan
Z MILF-em na Puerto, wspólnicy szpagat
Jeszcze jedno [?], miała dwóch i sąsiada
Czarna, czarna, wyjebana prosi cię na kwadrat
Dzwoni alfi od wczoraj, ty się czaisz na fanty
Dwa koła z nocy, chuj nie utargi
We dwóch przetargana, namierzyłaś zegarki
Złoto w torebkę, jak wszyscy odpadli
Ruro, niech cię kurwa chuj jak się zwijasz
Szukana po mieście incognito żmija
Karma potężna, safari jak znają
Oczy dookoła, zbuntowany anioł

[Zwrotka 2: Wieszak ZDR]
Chcesz błyszczeć jak gwiazda, lepiej zostań w domu
Co ty wiesz o życiu oprócz swoich farmazonów
Jak pojara w popielniczce, zgasisz tu na biegu
Nie mów do mnie mordo, ja nie powiem ci człowieku
W dupie był, gówno widział, wie tyle, co usłyszał
Wchodzi nieproszony, zaraz dupę będzie lizał
Chciałby być jednym z nas, poczuć dobry klimat
Niestety nie da rady, pakuj mandżur, się zawijaj
Wielu takich sezonowców przychodzi i odchodzi
Chcieliby coś ugrać, będąc w ratunkowej łodzi
Niestety nie przychodzi cygan tu dwa razy
Lepiej zejdź mi z drogi, nie chcę widzieć twojej twarzy
Co z tego, że bogaty, jak wszystko ma od taty
Pieniądze to nie wszystko, nawet jak na mieście [?]
Wyjdzie wszystko na jaw, kto ile jest warty
Nie kupisz szacunku nawet za najdroższe fanty

[Zwrotka 3: Turas]
W co ty dzisiaj grasz, przecież ile jesteś warty
Każdy dobrze wie, chuju, nie oszukasz prawdy
Więcej, nie pamiętasz jak nas [?]
I właśnie, tutaj pies pogrzebany leży
Masz za uszami grzechy, których nie da się wybaczyć
Do tego kurwa tupet, żeby jeszcze coś kozaczyć
Poczekaj chwilę, podobno z nim nie tete
No proste, dlatego nigdy nie był mym człowiekiem
Jedziemy dalej z aktorami co pierdolą
Innych życie boli, ty chcesz sypać rany solą
Powierzyć tobie coś, to jak strzał w piętę
Był przyjacielem, ty zrobiłeś mu panienkę
W podzięce, że był zawsze blisko
Kiedy chcieli ci przekopać twoje puste
Ale wiesz co, karma powraca
Zostali przyłapani i zalana tamta szmata