Pikers
Schyłek Dusz
[Refren]
Kiedyś chciałem, żeby byli ze mnie dumni, dzisiaj już
Nie obchodzi mnie ich zdanie, jakieś puste kilka słów
Wiem, że mówią, że to tanie, że od tyłu wbiją nóż
Akceptuję, jestem w stanie, progresuję tylko mózg
Mówią do mnie: „morda, dalej, polej szklanę, szybko, krusz”
Chcieliby dostać za frajer, nie wydając kilku stów
Chcieliby mi sprzedać bajer, w moją banię wbić, no cóż
Zagrać jak na fortepianie, mówię tu o schyłku dusz

[Zwrotka 1]
Strasznie się tu rozbujałaś, a nie wnosisz nic na start
Ale patrzysz się tu na mnie jakbym tobie z nieba spadł
Nie powiem od razu skarbie, więcej u mnie nie ma tak
Potrzebuję dobrych chęci, z ciebie się wylewa brak
W sumie to mnie strasznie śmieszysz, może kogoś przerażasz
Możesz schować fochy w kieszeń, już piętnastu nie mam lat
I zrobiłem głowy reset, podnoszę się teraz, patrz
Cały planów mieć neseser, w którym w ogóle nie mam was
Teraz widzę, że masz problem, lepiej chowaj go głęboko
Tak, żeby go nie ujrzało lewe ani prawe oko
Tak, żeby go nie słyszało lewe ani prawe ucho
Może w końcu ktoś zda sprawę, że naprawdę jesteś suką
Zrozum, zrobię ciebie w dupę, zanim zrobisz mnie w bambuko
Bo do tego się nadajesz, każdy związek będzie skuchą
Ale tego nie dam nawet jak rozsądku będę słuchał
Gdybym poznał ciebie wcześniej, no to w ogóle bym nie pukał
[Refren]
Kiedyś chciałem, żeby byli ze mnie dumni, dzisiaj już
Nie obchodzi mnie ich zdanie, jakieś puste kilka słów
Wiem, że mówią, że to tanie, że od tyłu wbiją nóż
Akceptuję, jestem w stanie, progresuję tylko mózg
Mówią do mnie: „morda, dalej, polej szklanę, szybko, krusz”
Chcieliby dostać za frajer, nie wydając kilku stów
Chcieliby mi sprzedać bajer, w moją banię wbić, no cóż
Zagrać jak na fortepianie, mówię tu o schyłku dusz

[Zwrotka 2]
Mówię tu o schyłku dusz, robię parę piguł plus
Ciągle linie kreślę, ale nie chcę narkotyków już
Wiem jak było wcześniej, tak że tam nie wracam byku już
Ona teraz chce mnie, ale dla szmat nie dam nigdy róż
Nie chcą we mnie wierzyć tak jakby słyszeli tylko kurz
Jadę ostro tak jak nóż, a nie żaden, dziwko, plusz
I wiedzą skąd to pochodzi
Jebać emerytów, którzy wciąż chcą być nowi
Tępe skurwysyny próbują się pod coś podpiąć
Won stąd, muszę robić swoje mordko
Tak nisko to się nie schylę, cóż
Wyznaczam granice i z daleka widzę schyłek dusz

[Refren]
Kiedyś chciałem, żeby byli ze mnie dumni, dzisiaj już
Nie obchodzi mnie ich zdanie, jakieś puste kilka słów
Wiem, że mówią, że to tanie, że od tyłu wbiją nóż
Akceptuję, jestem w stanie, progresuję tylko mózg
Mówią do mnie: „morda, dalej, polej szklanę, szybko, krusz”
Chcieliby dostać za frajer, nie wydając kilku stów
Chcieliby mi sprzedać bajer, w moją banię wbić, no cóż
Zagrać jak na fortepianie, mówię tu o schyłku dusz