Kacper HTA
Azkaban
[Zwrotka 1: GMB]
Zamknięty jak w klatce, choć twardy mam pancerz, rysuje się grymas
Tu zachodu jest warte, sam wejdę na skarpę, mój bagaż jak skrzydła
Kto by stracił tą szanse, są chmury jak Halfen, układam na wymiar
Słychać ostatnią salwę, bo życie nie Marvel, zachłanny tu kończy jak Midas
Muszę swoje emocje dziś okryć, żadne z nich nie typuje do rezerw
Zmuszę każdy kolejny dzień zwłoki, by na życie nie wpłynął już więcej
A co jeśli nie mówią nic oczy? Moje myśli, że jestem ich więźniem
Kto ma tu różne plaże jak Lukia, plecami odwróci się zawsze jak reverse

[Refren: GMB]
Jak wiele stracisz, jeśli nie otworzysz duszy swej
Łatwo się sparzyć, tu w każdym z nas budzi ten sam lęk
Tu jak Pankracy każdy walczy, by się spełnił sen
Łatwo się sparzyć, ey, łatwo się sparzyć

[Zwrotka 2: Kacper HTA]
Nie jestem jeden na milion, jestem jeden z milionów
Zamkowa cela przeważnie jest parę pięter od złotego tronu
Kminie jak Scofield i znów uciekam jak Ryszard Niemczyk
Klisza za mną jest potargana, a miała trzymać stalowe więzy
Azkaban, znam dobrze, dusza i ciała jak zbiór potrzeb
W celi śmierci naciągasz kuszę, obiecałeś że będzie dobrze
Pędzi ciągle, jak żyć mądrze, jak być kimś, gdy liczą sos
Nić wspomnień, da Ci jutro, lepsze dni, czysto i koc [?]
[Refren: GMB]
Jak wiele stracisz, jeśli nie otworzysz duszy swej
Łatwo się sparzyć, tu w każdym z nas budzi ten sam lęk
Tu jak Pankracy każdy walczy, by się spełnił sen
Łatwo się sparzyć, ey, łatwo się sparzyć
Jak wiele stracisz, jeśli nie otworzysz duszy swej
Łatwo się sparzyć, tu w każdym z nas budzi ten sam lęk
Tu jak Pankracy każdy walczy, by się spełnił sen
Łatwo się sparzyć, ey, łatwo się sparzyć

[Zwrotka 3: Felipe, Felipe & Gibbs]
Mój Azkaban, zamknięty świat, jestem tu sam często mam to wrażenie
Że tkwię tu od lat i kręcę swój bat jakby na własne życzenie
Gaszę pragnienie jak światło, tylko sumienie zostało mi chyba
Choć życie mnie parzy jak magmą, nie boli tak, bo z wiekiem skorupy przybywa
Zrywa się zew, na zmianę stres, w warkocze łez przeplata
Smutek i śpiew, ostatni wdech, spadam na łeb, by latać
W przestworza gdzie zorza wskazuje mi drogę, nie robię, bo muszę, a tworzę bo chce
Wciąż jestem na torze i życie w kolorze to jedyny lek

[Refren: GMB]
Jak wiele stracisz, jeśli nie otworzysz duszy swej
Łatwo się sparzyć, tu w każdym z nas budzi ten sam lęk
Tu jak Pankracy każdy walczy, by się spełnił sen
Łatwo się sparzyć, ey, łatwo się sparzyć
[Zwrotka 4: Oliver Olson]
Chciałem trochę hajsu, weź mnie znienawidź
Ja nie chciałem być sam, tu serce moje krwawi
Nie kupię grama czasu, szczęścia
Mojej mamy szczęścia, mojej damy, stan ten damy sobie sami
Pryzmat, cela bez blasku, ja jestem jak w potrzasku
Sam zamykam się w zamku, jak więzień Azkabanu
Słońce maluje dzień
Z rana jak dobry klin
Mam dosyć bycia clean
Niagara, płynę z tym
To groźny bywa styl
A, A, ej wyjdź
Kiedy zerwany film
Ja ciągle jestem w tym, na bank

[Refren: GMB]
Jak wiele stracisz, jeśli nie otworzysz duszy swej
Łatwo się sparzyć, tu w każdym z nas budzi ten sam lęk
Tu jak Pankracy każdy walczy, by się spełnił sen
Łatwo się sparzyć, ey, łatwo się sparzyć
Jak wiele stracisz, jeśli nie otworzysz duszy swej
Łatwo się sparzyć, tu w każdym z nas budzi ten sam lęk
Tu jak Pankracy każdy walczy, by się spełnił sen
Łatwo się sparzyć, ey, łatwo się sparzyć