Kacper HTA
Psychika
[Zwrotka 1: Daniel Moro]
Chciałbym Cię zrozumieć a nie umiem, jesteś skryta
Nosisz w sobie sekret, nie potrafię go odczytać
Dręczysz, męczysz co dzień, mimo to żyjemy razem tu
Przez to mam wrażenie czy to nie jest sen, sen czasem?
W świecie pełnym marzeń, wrażeń, wzlotów, rozczarowań
Przemierzamy drogę trwogę, idąc po przeszkodach
Jak przygoda w smutnym świecie, lipa się za nim powlecze
Bywa że dołujesz całkiem ale życia dalej przecież
Jesteś Twoim panem, lecz to Ty kierujesz mną
Ciągniesz mnie do złego a ja nie chcę spaść na dno
Może to i zło jest silniejsze tu od Ciebie
Jak Cię rozbić kurwa, już sam nie wiesz szczerze
W swoje siły wierze, co dzień walczę by mieć lepiej
Nawet jak się wiedzie dobrze to się zdarza że dojebiesz
Skłaniasz mnie do czynów kiedy bliskich ktoś zawodzi
Ciągle podpowiadasz bym się zemścił, krzywdę zrobił
Później zmieniasz wszystko, tok mego myślenia
Jesteś nieuchwytnym punktem zagadnienia

[Zwrotka 2: Kacper HTA]
Jesteś największą bronią, ale możesz być także stryczek
Przecież to z Tobą marzeniami do niej kiedy krzyczę
Za ścianą ryczę, ale nikt z was nie widzi łez
Rozbijam pięści, Ty słuchasz lecz niewiele wiesz
Niewiele chcesz zmienić, teraz chcesz przeżyć
Spod powiększonych źrenic czuje tylko stres, zenit
Jak Benny Hill znów to samo przyśpieszone tempo
Memento, drogą krętą zmienne tętno
Pozdro pacjentom co walczą tak jak my
Mamy rodzinę, odrzucamy samobójcze sny
Nie jest mi łatwo o tym pisać
Trudno jest oddychać
Kiedy czujesz że chcesz zdychać
Livin la vida loca, płacimy frycowe
Za hardcorowe wychowanie łapie życie nowe
Łapie ten moment, sprawdź Daniela Moro
Kacper HTA a zawistni niech pierdolą
[Zwrotka 3: Felipe Fonos]
Coś jak noc żywych trupów za oknem na bruku pada trup
Sam wydedukuj co jest co i gdzie Twój anioł stróż
Kiedy nie trzeba słów, serce ból ściska
Widzę wszystko jak z bliska, gdzieś zatraca się dystans
Życie jak domino, sypie się lawiną
Chcę przetrwać to, koić stres nie cannabinol
Podnoszę broń, nie chcę słuchać Cię więcej
Mówię dziewięć milimetrów a nie zadrze w mojej ręce
W tej kolejce śmierci lejce trzy mam ja
Niebezpieczna gra, 24H na dobę trwa
Tylko ona i ja, tak na jawie i w snach
Tak na prawdę nikt do końca tak jak Bonny i Clyde
Proszę oddychać mi daj i nie zabieraj tlenu
Nie pytaj czemu w nastawieniu czasem czuję chłód
W znaczeniu tych słów doszukuj się swojej prawdy
Ona za Tobą jak duch pójdzie póki jesteś warty

[Zwrotka 4: Daniel Moro]
Wielu mi mówiło, że jesteś tak twarda
Jednak mnie zawodzisz i wybucham jak petarda
Opuszczasz bomby, tak brak mi nad sobą kontroli
Wszystko się pierdoli, nie wiem co mam z sobą zrobić
Ciężkie sytuacje, akcje dziwne, komplikacje
Zamiast przemyśleć się druhem to zrobiłem to na starcie
Dały siwe znaki później tego konsekwencje
Posłuchałem Ciebie, choć inaczej chciało serce
Nie chcę tego więcej, lecz to nie jest takie proste
Na treningu dźwigniesz ciężar, Ciebie łatwo nie jest podnieść
Poznać, opanować i mieć władzę w swoich rękach
Ile razy proszę Boga gdy w modlitwie przed nim klękam?
By pozwolił całkiem dożyć, spojrzeć na świat pozytywnie
Negatywnie przestać myśleć i się nie pchać tam gdzie czerń w tle
To nie sens, życia smak, pozwól wolnym być jak ptak
By się nigdy nie złamała najważniejsza psychika
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]