Kobik
Ayyo
[Zwrotka 1: Frank]
Rzadko reaguję na czyjeś uwagi, wierz mi
Więc nie mam żadnych pretensji, otumaniony niewdzięcznik
Tracę tyle, ile sam jestem w stanie sobie przepieprzyć
Tyle (ile?), tyle (ile?), nie wiem, no, kurwa, powiedzmy
Że najbliższy dzień, tracę kolory, ale na to sposoby są, nie żaden OIOM
Ziomo coś kaszle, daj Multi-Sanostol, kitu pszczelego, a swojego no, no
Kręcę nosem, gdy w powietrzu czuję padlinę, coś mówi do mnie „obcy kolo”
Głową już tylko pokiwię, bo w uchu słuchawkę mam bezprzewodową (yo)
Słuchawkę mam bezprzewodową, yo
Zrzucam stresy z bani, nie lubię zagotowany być (nie, nie)
Można się poparzyć, przy tym prawie sobie nie zjesz nic
Zdezorientowani, jakby na banię wjechał za gruby shit

[Refren: Frank]
Ay, yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Pospinany, jakbyś czekał na przyjazd karetki
Ay, yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Nie rozumiem bełkotu, więcej się już nie męczmy (papa, nara)

[Zwrotka 2: Kobik]
W nowych kawalerkach, tu gdzie bydło robi gówniarzeria
Zawsze wiem, gdzie mam się odezwać, a jak coś, to nikogo nie znam
Mamy wpół do dziesiątej piątek, a Ty mulisz jak Bojack horseman
Młody, jestem czarnym koniem w tej rapowej prowizorce (ay)
Chwilę odpocznę i jadę znów, na łapie mam napis Bangers Crew
Pływamy bez ratunkowych kół, skóra biała jak Malibu
Choć się czuję jak navy blue, ali bomaye
Młody Bóg, mały K.O.B, ale łeb jak sklep
Jestem artysta, a lata mi ustawa reprograficzna
Ziomek, coś Ty sobie myślał? To nie, to nie rajska wyspa
Obiecywana przez ministra, nikt Ci nie da, nie da nic
ZERODWANAHASHASHINS
[Refren: Frank]
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Nie rozumiem bełkotu, więcej się już nie męczmy

[Zwrotka 3: Deys]
ZERODWANA, na, na, na, na, a nie przy weekendzie ny, ny
K.O.B always safe na city, wokół sami Hashashini, grimmy
Robię Ci z bani Cabriolet, albo z żużlu peeling
Mina grumpy, tak jak Guzior, na lalunie greedy
Pola minowe, nomen omen, mijam każdą ciotę
Sorka, że nie pisałem tekstu, Szymon, będzie dobrze
Odpalam mixtapeową lotkę, tarcza wbija z pozwem
Normalny, zwykły Blady ziomek i dobrze
Się powieś, kurwo, powieś swoją głowę
Hasha będzie rozkurwiało, nawet jak rap pójdzie bokiem
Na sztywno z Franulką, a nie jakieś śmiechy, chichy
Daj nam ze dwie panie i chociaż literka łychy
To nie emeryt w reklamach, nie chcę skończyć jak Abradab
Jeśli już mam się postarzać, to jak Boryga i Jaca
W imię ojca, syna Hasha, bez skrupułów - taka prawda
Wpierdalam Was jak inflacja, to na czasie wersik, prawda?

[Refren: Frank & Deys]
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny? (Hahaha)
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny? (ZERODWANA, na, na, na, na)
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Nie rozumiem bełkotu, więcej się już nie męczmy
[Bridge: Frank & Deys]
(ZERODWANA, na, na, na, na)
Ay, yo, ej Ty, ay, yo, ej Ty
Ay, yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Ay yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
(ZERODWANA, na, na, na, na)
Nie rozumiem bełkotu, więcej się już nie męczmy

[Outro: Frank & Deys]
Ay, yo, ej Ty, ay, yo, ej Ty
Ay, yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Ay, yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny?
Ay, yo, ej Ty, co Ty taki śmieszny? (Hahaha)