Pięć Dwa
Lekkoduch
[Zwrotka 1: Hans]
Jestem na luzie, przemierzam Dębiec z napisem Oakland for life
Entuzjazm wychodzi mi z butów, nie mam już smutów w sercu od lat
Mijają mnie auta, a w nich kierowcy nerwowo pędzący do spraw
Oczami tu robią drive by shooting zamiast zbijać high five
Serce wyrywa do przodu pomimo, że już prowadzi mnie brzuch
Jak patrzę na niego nie mogę uwierzyć jak młody siedzi we mnie duch
Gdy nie zobaczę stóp, powiem stop, coś z tym zrób
Póki co to idę ulicą byle nie w górę, jedynie w przód
Uwielbiam świat jak kobietę wiadomo by kochać znajdzie się pretekst
Najbardziej pociąga ta która zawodzi, dla mnie rezygnacja jest grzechem
Windą do nieba powieźli mnie nie raz musiała mieć jakiś defekt
W piekle to miała półmetek i ten przystanek psuł cały efekt
Heh, pomykam w trampkach jestem zadowolony mimo Trumpa
Zadowolony chociaż na przystankach, ludzie przeżywają znów nowy skandal
Jedni się cieszą z 500+, drudzy im wściekle plują do ust
Z siwymi włosami przyszedł mi luz, nie śni się Jarek mi nie śni się Tusk
Alternatywnie, kocham ludzi bezpartyjnie
Zły jestem tylko fakultatywnie, nie rzucam faków tutaj naiwnie
Serce jest mocne, dusza jest przy mnie mam jaką mam to obligatoryjnie
Lekkoduch, jeden z tych mimo przeżytych już 4 dych

[Refren]
Lata walki by być wielkim, jesteśmy jak puch
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów
Po buntownikach dawnych tu pozostał tylko słuch
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów
Oby kiedy do domu nie potknąć się o próg
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów
Tak nieatrakcyjni ciągle gonimy do snów
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów
[Zwrotka 2: Deep]
Spotkałem Janka pod bankomatem
Taki na wpół żul pięćdziesiąt z hakiem
Poszło z górki wiadomo podszedł
Panie kierownik poratuj groszem
Dobrze z oczu mu patrzy wyciągam dychę, daję do łapy
Chłop jest z Dębca, znam go z widzenia
Siedzi na ławce przy abc
Pije to pije, a co to zmienia? Tutaj po prostu tak jest
Dziękuje prezes – awansowałem – nockę miałem na izbie
Zacieram ręce, opowieść będzie
Może ją nagram kiedyś na płycie
Siedziałem grzecznie na skraju ławki
Słoneczko grzeje, ćwierkają ptaszki
Drzewko zacienia, wiatr chłodzi pięknie
Dzień jest udany, czego chcieć więcej
Od tyłu mnie zaszli chyba żartem
Drzwi radiowozu szeroko otwarte
Jeden z uśmiechem zaprasza mnie gestem
Odzywa się tymi słowy
Panie Janku, proszz - rydwan dla pana gotowy
Wszystko w porządku obsługa hotel
Wczasy jak na Bergamutach
Tylko dziś rano rydwanu nie było
I musiałem wracać z buta
Lubię spacery, lubię chodzić
To kawał drogi a to nie problem
...ale ja buty mam tak niewygodne...
Mówię mu janek, dychę masz, odkładaj, kupisz se lepsze
Pij trochę mniej, wiesz jak jest, na razie muszę już lecieć
Spotkałem go kiedy indziej na nogach nówki air maxy
Co znowu byłeś na izbie? No jasne, właśnie se wracam
Wygodne buty, piękna pogoda
Teraz już mi się wszystko podoba
[Refren]
Lata walki by być wielkim, jesteśmy jak puch
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów
Po buntownikach dawnych tu pozostał tylko słuch
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów
Oby kiedy do domu nie potknąć się o próg
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów
Tak nieatrakcyjni ciągle gonimy do snów
Lekkoduch lekkoduch znam już teraz wagę słów