Pięć Dwa
Showtime
[Zwrotka 1: Deep]
Uciekają szybko zera z konta - Showtime
Z muzyki nie ma nawet na muzykę, to norma
Nie jestem jak twój ulubiony raper co złoto
Ma co wyda płytę a preorder sold out
Ale kocham ten smutek w akordach
Wychował mnie wu tang i bity od volta
Nie będę nawijał o tym że mamona wypada mi z kiejdy
I bejmy chowam w siatkach po kątach
Wyjątkowy jest sukces, ŁUP
Co spada na ciebie jak nowe życie ze snów
I nie jest wyzwaniem nagrać płytę a tusz
Wypity przez kartkę uderza do głów
Nie umiem inaczej pisać, pytasz?
Wolałbym więcej mieć niż mogę wydać
Wolałbym więcej mięć niż zero, wybacz
Wolałbym odpoczywać na Malediwach
Ale to nie istotne, istotnie przecież
Przez to sinych żył se nie potnę
Stokrotnie bardziej cenię głębię tych zwrotek
Od wilgotnych cip co cenią tylko flotę
Nie mam dwudziestu lat by być kotem
Nie miauczę jak hipster kot tu pod blokiem
O melanżach w m3 gdzie wciągają kokę
Na kręchę z sedesu nie myśląc co potem
Betonowe drogi mamy do przebycia
Zabetonowany stopy, cel co nam umyka
Ciężar tych ciał pod zegarem co tyka
Tu i tam, tu i tam się potykasz
A nad nami wszechświat, galaktyka
Milczący bezmiar gwiazd w kostce rubika
Niepoukładane życia a logika
Krzyczy mały wóz, duży wóz, żre do syta
[Refren: Hans]
Zagubione gwiazdy poszukują swoich orbit
Boją się spadania – kiedy ktoś je strąci
A kiedy gasną – boją się że świat o nich zapomni
Więc świecą co sił – w niekończącej się nocy

[Zwrotka 2: Bobson]
Dzień za dniem mija szybko a szczyty
Czekają aż zdobędziesz jeden z nich nieodkryty
By zmieniło się coś, być czy być tutaj nikim
Nikim podyktowane tak bez logiki
To presja przed którą ciężko uciekać
To bez miar obsesja czasów i miejsca
By the way i tak życie ucieka
W ekstazach chwili na multipakietach
Może jestem już sławny? Wybacz
Powiem tak o swoich ziomkach co grywam
Powiem tak że nie tylko muzyka
Połączyła nas sprawa śmierci i życia
Podana dłoń to coś więcej niż wykaz
Zwyczajny gest i nie tylko gdy przypał
To szczerość i przyjaźń nie modny styl bycia
To stare zasady mało kto zna je dzisiaj
Za banalne dla ciebie no pewnie
Kontrowersja w miejsce pewności siebie
Nie znam tych zagrań nie znam i lepiej
Mam bagaż doświadczeń a nie schizofrenię
Życie to bal strzał wciągasz
Dziś nie odmówisz bo jak to wygląda
Chorda opuści za słabość i no style
To twoje pięć minut to jebany showtime
Ponad tym spokój i płynę z tym dzielnie
Słucham pokornie kiedy ty ślepniesz
Błyskają flesze i pęka już szkło
Ręce tak młode a zalane krwią
Przed każdym upadkiem czai się pycha
Po raz kolejny podcina skrzydła
Czwarty wymiar brak emocji i chwila
Gasną światła i opada kurtyna
[Refren: Hans]
Zagubione gwiazdy poszukują swoich orbit
Boją się spadania – kiedy ktoś je strąci
A kiedy gasną – boją się że świat o nich zapomni
Więc świecą co sił – w niekończącej się nocy