Rap Genius Polska
EvilTwin Tour - koncert w Warszawie
Premierowy koncert Guziora, promujący jego najnowszy krążek zwany jako Evil Twin, odbył się 16. marca w Klubie Hydrozagadka, i przyznam szczerze - jak na pierwszy poważny koncert w stolicy, w którym Mateusz grał przysłowiowe pierwsze skrzypce, było nad wyraz dobrze. Nie wyprzedzajmy jednak faktów, a zacznijmy po kolei

Do klubu dostałem się nieco spóźniony, przez co przegapiłem część występu należącą do pierwszego z supportów, Przyła. I choć część jego występu, w której miałem okazję uczestniczyć tłumów nie porwała, tak drugi ze wspierających, Ajman, dał niezły popis swoich umiejętności. Nie będę nikogo oszukiwał - z jego ksywą miałem styczność pierwszy raz w życiu, a zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Charakterystyczna chusta na głowie, rap w bangerowych klimatach, "arabska" otoczka, oraz same kawałki na ciekawych, rzadko spotykanych w newschoolu, a przede wszystkim dość orientalnych bitach stworzyły mieszankę, która całkiem mocno porwała zgromadzonych pod sceną

Sam Guzior natomiast wjechał z grubej rury, wchodząc na scenę ze swoim największym hitem z Evil Twina, Tajfunem92. Efekt był taki, że ludzie zebrani pod sceną podłapali niesamowity hype - obroty były tam tak wielkie, że zaczęli nawijać razem z Mateuszem tak głośno, że sam artysta robił za tło. I tak, zdaję sobie sprawę, że brzmi to jak typowy koncertowy truizm, ale naprawdę dawno nie spotkałem się z równie energicznym zaangażowaniem ze strony publiki. Po jakże energicznej przystawce przyszedł czas na lekki zamulacz w postaci EEHE, ale nie przeszkodziło to rozgrzanemu tłumowi w dobrej zabawie. Lekko abstrahując - odnoszę wrażenie, że Guzior zaplanował swój koncert w taki sposób, by żywsze numery były grane na zmianę z tymi leniwszymi, jakże charakterystycznymi dla Mateusza. Czy wyszło to na dobre? Jak najbardziej, głównie ze względu na fakt, że nadało to koncertowi pewien interwałowy charakter
Poza wymienionymi wyżej numerami znalazło się również miejsce na przykład dla Clinta Eastwooda, Ōmori Ōmori, Po staremu, zwrotki z drugiego Tour of the Year, czy Karnawału. To ostatnie zresztą było drugim najmocniejszym i najcieplej odebranym kawałkiem spośród całej reszty utworów
Pochwalić należy kontakt z publiką podczas samego wydarzenia - raper nie stał na scenie biernie, lecz starał się wchodzić w interakcję z publiką (swoją drogą zabrał komuś z pierwszego rzędu okulary przeciwsłoneczne, ale spokojnie, po paru chwilach oddał je z powrotem). Po zakończonym koncercie istniała możliwość pogadania, zrobienia fotki oraz zbicia piony z Guziorem, do czego nie brakowało chętnych. Propsy należą się również Adamo, który dołożył starań, by wszystko odbyło się bezproblemowo - a problemy techniczne były swojego czasu zmorą Mateusza

Jeżeli miałbym podać rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu, to czepiłbym się długości występu głównego gościa - grał on ledwo godzinę, co jest wynikiem dość mizernym. Z jednej strony rozumiem, ponieważ samo granie koncertu jest rzeczą bardzo wyczerpującą, lecz mimowolnie odczuwam lekki niedosyt