Mery Spolsky
Bigotka
Za to, że nie chciałeś moich wierszy
Za to, że nie całowałeś pierwszy
Za to, że przespałeś całe lato
I dyskutowałeś z tatą i nazwałeś mnie źle

Za to, że nie lubisz Ciechowskiego
I za dużo łykasz niebieskiego
Za to, że mówisz, że zatruty
I dlatego nie zjesz zupy dałam jemu swój numer

Zemsta jest słodka
Jak bigotka
Zjadam ją ze smakiem
Ze swoim nowym (Ou)

Zemsta jest słodka
Jak bigotka
Zjadam ją ze smakiem
Ze swoim nowym

Za to, że nosisz białe spodnie
Za ten tekst, że kocham się niemodnie
Za to, że chłodu w tobie masa
Chociaż wiesz, że jestem łasa na twojego całusa

Za ten brak polotu w adoracji
Za to, że nigdy nie byłeś w dur tonacji
Za to jak wchodziłeś wszędzie z buta
Nie chcę już twojego serca
Zemsta jest słodka
Jak bigotka
Zjadam ją ze smakiem
Ze swoim nowym (Ou)

Zemsta jest słodka
Jak bigotka
Zjadam ją ze smakiem
Ze swoim nowym

Bój się Boga, bój, bój, bój
Słyszysz głosy, to głos mój, mój
Przepuszczony przez ambony niewidzialnych, tanich chwytów
Towarzyszy całej armii wycyzelowanych bitów
Jestem pewna, że nic z tego nie zrozumiesz
Myśli z drewna nie prowadzą cię do sedna
Moja zemsta, choć nieładnie być złośliwym
Jest zaklęta w tym utworze uszczypliwym

Zemsta jest słodka
Jak bigotka
Zjadam ją ze smakiem
Ze swoim nowym (Ou)

Zemsta jest słodka
Jak bigotka
Zjadam ją ze smakiem
Ze swoim nowym
Bigotka koi mnie, koi mnie, koi mnie
Bigotkę tobie ślę, tobie ślę, tobie ślę
Bigotka koi mnie, koi mnie, koi mnie
Bigotkę tobie ślę, tobie ślę

Smacznego!