Rover
Święte słowa
1
Szukam serum na frajerów, co jak miłość moherów na helu
Głoszą prawdę jak Bierut, wierząc jak Andy w Happy Endy
Napierdolony jak Hendrix, wylatuję z pętli
Ty, to tamten będzie lepszy, co zaciska szczęki Nancy
Na bok sentymenty, nawet jeśli po raz enty zmieniam flow
Wciskając jądra do butelki po Tennessee
Rzekłbym - nie potrafię grać jak w tempo Elvis, za to ciska selfie z handy
Skurwysyny, przestańcie kaleczyć polski język
Bo jeśli coś jest białe to jak polski śnieg
A jeśli dziki zachód to nie „wild-wild west”
Jeśli siadam na fikoł to nie nad „chair”
Pamiętam o tym, że dziadek walczył, bym mówił chleb
To narodowo-wyzwoleńczy nurt
Żaden alkoholik - tylko poszedł w cug
Kształt, pszenica, bukszpan, pszczoła - są wyjątki
Dla mnie hip-hop z nad Wisły jest polski

2
Dbam o polski język, jak Jan Basara
Nigdy nie mówię „fuck you” tylko spierdalaj
Tam, gdzie ojcowie kleją plakat - na nim napis „wara”
Kawał historii, co ten język niósł od dziada pradziada
Z tej samej wody jesteś, jak polski tatarak
Tak samo się nie zgadzasz na adopcję w homo parach
Nawet jeśli (?)
Poświęcenie zna swą cenę zawsze odkąd jest w nas wiara
Bo jeśli coś jest czarne to nigdy „black”
I zanim się rozwinę niech wezmę wdech
To, co mam to światło słów, co świeci dziesiątka określeń
Delikatny, drobny, lekki, cienki, mikry - mogę więcej podać
Niepoprawne serce ma, a aż tak poprawny w słowach
Że patriotów języka mogliby koronować
Napisałem, podpisałem, zostawiam ten list do was
Ale zajebie jak psa, gdy powiesz, że to tylko słowa