The Virus and Antidote
Monolog
[Zwrotka 1]
Do parafian trafiam, cały czas zwiększając zasięg
Jestem rapu padawanem, wciąż trenuje kamehame
Jak Son Goku super saiyanin i nieważne która liga
Mam ziomali, za mną stali jak nie było jeszcze słychać
Teabe na bitach, z nimi piona bita
Patrz jak się rozwijam, to nie nie przechwałki nad wyraz
Jestem best, ty to wiesz dowie się każdy w tym kraju
Mordo ja dostaje propsy od persów z Iranu
Nie zakręcam kranu, cały czas słowa wylewam
Mówię o tym co mnie boli, o tym co mnie gdzieś uwiera
Co ty kurwa możesz wiedzieć co przeżyłem czy kim jestem?
Nie wiem w co mam włożyć ręce
Jestem zwykły chłopak, ziomal co chce spełniać swe marzenia
Mi wystarczy majk i scena zawsze mam do powiedzenia coś
Na każdy temat, przez morze z nieba przebijam się jak taran
Kiedyś porwę gwiazdy z nieba, póki co sam gnam
Nie zwalniając tempa, zło depcze mi po piętach
Ja chce poczuć smak zwycięstwa
Doceniasz jak nie masz albo jak pozbierasz po klęsce
Tu ci powiem brachu że po gorszych przyjdą lepsze dni
Lepsze sny, po wszystkim będziesz lepszy ty
Wrzucam wszystko co mam, wchodzę all in do tej gry
Na przekór przeciwnościom losu dla paru bliskich mi osób
Dla sosu i jej blondu włosów, a głosu nie zabierze nikt mi
[Zwrotka 2]
Wiem nie każdą wygram bitwę
Wiem nie zawsze będzie super
Ale mam dwie sprawne ręce
W jednej z nich trzymam ołówek
Druga wystukuje
Bit głośno gra w słuchawkach
Za oknem nastał świt
Się Do życia budzi się Saska
Mam problemy sam ze sobą
Świat dokłada mi ich więcej
Chciałbym żebyś była obok i trzymała mnie za rękę
Mocno, jestem z tych co płyną pod prąd
Wiem, że jestem leniem ale plany snuję non stop
Realizacji czas, od dawna nie ma nas
Pod sceną widzę las, pod jajem chowam grass
Głównym celem hajs
Problem? Mów to w twarz
Jestem Tomek SSK, to wykrzyczę w każdym z miast
To nie żaden fanclub
KSSK moja klika, wpierdalamy się na scenę
Lepiej do mnie się przyzwyczaj
Jak nie ty to twoja dupa
Jak nie dupa to jej siostra
Słuchają moich nutek, hejtom chuj przebija dziąsła
STSy lepiej obstaw Teabe to kot, to pewniak jak McGregor, co w Octagon wchodzi pewny przed czasem zwycięstwa
Fundamenty księstwa buduję sam od podstaw
Na zasadach co wpajała ulica, matka, książka
Nie pragnę dupy ziomka, nie gadam za plecami
Traktuję ludzi tak, jak chciałbym by mnie traktowali
Kocham całym sobą zawsze wspieram moich braci
Żegna bananowy raper co ledwo za kwadrat płaci
Elo