QueQuality
Intro
[Zwrotka]
Witam w moim świecie
Gdzie krople na szybie to jedyny deseń
Rana na sercu jest większa co jesień
Za oknem tutaj codziennie jest wrzesień
Odbicie w lustrze to odzwierciedlenie ostrzeżeń
Tak dużo chciałbym Ci dziś opowiedzieć
Albo w sumie nie wiem
Sny odtwarzają mi każde wspomnienie
Choć nie chcę oglądać w nich siebie
Bo wszystkie kolory zmieniłem na cienie
A ciemność jest tam otoczeniem
Znów czegoś mi brakło
Przede mną już tylko światło
Czas mi pokazał, gdzie miejsce jest moje
I kazał go szukać, dopóki nie zgasło
Podobno warto
Sam nawet nie wiem
Co w życiu największą ma wartość
Dziś mijam się z tobą
Ale nie z prawdą
Świa-świa-świa-światło
Lepiej nie czułem się dawno sam, bo
Tunel się kończy okazją
Wiele już za mną
"Mam to, mam to, mam to"
Wciąż powtarzam walcząc
Album nazywam terapią
Przedstawiam Ci moje odbicie
Się nazywa Miszel, ja znam go
Czytaj: wizerunek, którego maluję obrazem jak Van Gogh
Nie chcę oczu swych tak samo zamknąć
Lepiej, żeby śmierć miała wartość
Nic poza tym brukiem, tym blokiem, okien hukiem, szlugiem
Tą dziesioną w grupie
Nic poza tym żywym trupem
Tym co go nazywasz plugiem
Trzy paki za łupież
Dwie baggy za futer
Nic po twoim trupie
I nawet jak życie zabiera Ci wszystko, to nie możesz uciec
Jak kończysz w dupie, to winnego masz przed lustrem
W życiu trzeba obrać swój kierunek
A czy warto mieć cierpliwość?
Twoja śmierć weryfikuje
[Break]
Nie zgasła, nie zgasła
Nadzieja wciąż nie zgasła
Muszę iść, ciągle iść, ciągle iść
W stronę światła

[Outro]
Czekaj stary chwilę
Halo?
Mordo, nie mogę teraz rozmawiać, jestem w studiu
Zadzwonię do Ciebie za niedługo
Będę za pół godziny na Ligocie zresztą
Pozdro, siema
Miszel