QueQuality
Uciec gdzieś
[Intro]
Czasem nie mam sił, muszę uciec sobie gdzieś
A w Twoich oczach łzy, a w mojej głowie stres
Czasem patrzę w tył, szukam siebie gdzieś tam wstecz
A wtedy tylko Ty, mnie dajesz radę znieść

[Zwrotka 1]
Ręce ujebane tuszem
Wypisałem całą duszę
Czuję, że już nic nie muszę
Tylko kiedy leżysz obok, widzę czasem w Tobie muzę (mała)
Wypiliśmy hektolitry
Za porażki i werdykty
Zmiany w moim życiu, nie wiem
Jakbyś odstawił se stuff i zaczął jarać CBD
Cieszę się, że moje rapy jeszcze ktoś tam sprawdza
Ale Filip już w ten sposób nie wrzuca żarcia do garnka
Zraniłem tu parę osób, jеżeli to jest karma
Że mi spadło parę likе'ów, to przyznaję, że jest fajna
Mam kota, dom, ją
Całkiem fajne flow, odpuściłem ton
Dupy, które miałem, były złe jak Cersei
Ty jesteś jedyną, co ma dobre serce

[Refren]
Czasem nie mam sił, muszę uciec sobie gdzieś
A w Twoich oczach łzy, a w mojej głowie stres
Czasem patrzę w tył, szukam siebie gdzieś tam wstecz
A wtedy tylko Ty, mnie dajesz rade znieść
[Zwrotka 2]
Wiem, że męczy Cię instagram
Wszystko tam to jest nieprawda
W drogich ciuchach, drogich klapkach
Wyglądają jak z żurnala, mnie przerasta czasem pralka
Ale to nie moja wina
Wszystko co było hardcorem, dla mnie było jak rutyna
Żeby być mentalnie wyżej, zdjąłem zbroję skurwysyna
Ratowała mnie przed światem, ale zbyt dużo ważyła
Nie ma mnie w wyścigu szczurów
Zawsze czułem się najgorzej pośród jebanego tłumu
Każdy wyższy, każdy lepszy, każdy jakoś błyskotliwy
Bałem się, że będąc innym, nie uda się być szczęśliwym
Torby były spakowane, miałem zacząć etap w rapie
Wybrać, albo przeprowadzkę, albo pójście na terapię
Nie wybrałem żadnej opcji, póki co nie mieszkam w Wawie, pewnie ćpałbym jeszcze więcej niż w jebanym listopadzie (o)

[Refren]
Czasem nie mam sił, muszę uciec sobie gdzieś
A w Twoich oczach łzy, a w mojej głowie stres
Czasem patrzę w tył, szukam siebie gdzieś tam wstecz
A wtedy tylko Ty, mnie dajesz rade znieść