KęKę
To budzi bunt we mnie
Mieliśmy słońce rwać
Osiodłać czas, dogonić wiatr
Noc się wlecze bez dna

[Verse 1: Kękę]
Nigdy nie byłem dobrym synem, miałem wczutę na bunt
Od zawsze piłem, moje życie zalewam znów
Bloki tuliły, one potrafią, pozdrawiam bloki
Do chłopaków, co drugi od nas chujowo kończy
Sprzeciw jest dobry, mamy charakter, pierdolę normy
Życie nie słodzi, dosadnie łapiesz, jak jesteś młody
Co to za facet, nie wie jak się stawia na swoim
Patrz mnie na oczy, takie rzeczy, tak się stawia na swoim
Delikatny cios na plecy, czuj
Słodko-gorzki smak kobiety, złagodzony bunt
Albo "co żeś przywiózł, tato?", pożegnanie z trasą
Teraz moi się buntują, trzymam fason i chuj
Kolejny rok, kurwa mać, to nas uczy pokory
Żyję bardzo dobrze z mamą, każdy przez to przechodzi
Pamiętaj o tym, się poczujesz za wyjątkowy
Doceniam rady, daję rady, naturalnie, bez pozy
I to jest rap

[Hook]
Przez upór, przez trud, przekułem to syn
Ten gówniarski bunt, w ten dorosły czyn
Chcę mieć twardy grunt, lecz i tak chuj z tym
Nie idę jak tłum - po ramy
To budzi bunt we mnie, to budzi bunt we mnie
To budzi bunt we mnie, to budzi bunt we mnie
[Verse 2: Pafarazzi]
Nigdy nie miałem wyższych celów, niż pisać zwrotki na kartkach
Dzisiaj jest tego klisza i słodko-gorzki ma soundtrack
I z problemami salsa, bloki pod tempo bitów
I podejmuję sam decyzje, kurwa, jak przeciwników
I budził sprzeciw mi tu każdy, dyskurs na ten temat
Czy podjąłem dobry wybór, bo musiałem sam to zjebać
Mama miała rację, łatwiej byłoby sprostać teraz
Ale co buduje mądrość ludzi, jak nie doświadczenia
Nie zawsze spada się na cztery łapy - wiem to
To życie nie ma dubli jak te rapy - wiem to
Jak to, że nie osiągną nic ci, co się trzęsą
I gdy coś we mnie budzi strach, wchodzę w to w ciemno
Prostuję stare problemy i stwarzam nowe
Długi i chlanie czasem rozpierdala głowę
I możesz słowem wesprzeć, to często leczy ludzi
Lecz chronienie mnie od złego, to już zawsze sprzeciw budzi

[Hook]