Kuba Knap
To ryje beret
[Intro: Kuba Knap]
Joł
Wpół do trzeciej (Druga trzydzieści
(Po trzecim joincie zaschło mi w mordzie
Pozdro Żary, wiem o co chodzi)

[Zwrotka 1: Kuba Knap]
To ryje beret
Winę ponosi debet na koncie
Co jest Żeber?
Łączy, odbierz
Nieźle, skutek
Użytkownik tego numeru zamówił rozmowę na Twój koszt #ZETENWUPE
I jak jest ściepa na wiesz co
To kwota się dzieli na trzech
Każdy jest nieraz pod kreską
A trzeba odetchnąć
Nie ma lekko, skoro co noc
Ciężko nam ogarnąć nam cokolwiek
Zioło, zioło
Mam pytania
Deficyt odpowiedzi zazwyczaj
Przez to miewam takie weekendy, że nie mam pytań
Do brakaka, braka brachu się przyzwyczajasz
Tylko braku działań nie ma przy nas
Czego Cię pozbawia świat
Czego się pozbawiasz sam
To że jest do czego wracać stale nam poprawia humor
Debet w kiejdzie ponosi winę za historię miejskie
I to co niekoniecznie może mnie napawać dumą
[Refren] x4
To ryje beret
Winę ponosi debet

[Zwrotka 2: MADA]
Poznałem ją na pewnej imprezie Hip-Hop
Odsłaniała pierś w stylu Paris Hilton
W stylu Paris była też egzaltowana tak
Że nawet Biały by się obraził, nara
Na celowniku same pary mam, jak na razie przyszłaś sama
Czy z pedałem? Czy jesteś pedałem sama?
Dobra kończę te pytania, lecę dalej tu
Debet mózg defekt ma od jarania
Kręcę się jak smród po gaciach
Jak ćpun po ścianach
Jak skun po braciach
I chyba czas stąd wypierdalać
Stan faktyczny to zryty czosnek, synku
A ja chciałbym mieć problem z oczopląsem jak w Krośnie na rynku
Ktoś mnie do Styksu ciągnie
Jak nadzieje na Longplay
Jeszcze w te wiosnę
Mam nadzieje ze nie skończę samotnie w te nockę
Dobra, olej, zwinę na ośkę

[Refren] x4
[Zwrotka 3: Hade aka Kaietanovich]
To ryje beret jak pijane fristajle Bonnego Larmesa
Ale my mamy berety nie do zdarcia
Lata praktyk spowodowały, że w sytuacji
Kiedy się hajsik nas nie trzyma
My mamy w ryzach i tak, to bo znamy survival
Wiemy jak zachachmęcić, żeby nie wydać
(Cwaniak, łajzo)
Jak chcesz mnie nazywaj, a obrócę sobie to w żart
Bo kompleksy i gdybym się ich nie pozbył w tej kwestii
Popierdoliłoby mnie do reszty, weźmy na
Na-na-na-na-na następujący przykład zeszły
Weekend, ja i współautospotowiczka w ciemnej cipie
Kilkadziesiąt kilometrów od celu
Męczy głód, pizgawica i echo w portfelu i równe
Zero widoki na szamę, przejebane na serio
Wchodzę na stację, łapię Pringels i wynoszę na zewnątrz
I jakoś mnie sumienie nie męczy
Bo my poryte berety nie bulimy za Pringelsy[Tekst: Rap Genius Polska]