Karwan
Mogę sobie pozwolić
Ka do en, cień nadziei na dzień dla dzielni
Mogę sobie pozwolić, namówić za projekty
Mój styl ciemny, gorzki, bo dotknął fatum
Trzy tygi, trzy ksywy stąd idą do piachy
Skurwysyni, znam zapach plastikowych kwiatów
Nie stać mnie na braggy i zdrady przyjaciół
Znam kłamców, gniję od nich chodnik tutaj
Wiedza to moc dziś jak Mobb Deep i Wu-Tang
W klubach glorie, victorie, magii imion nie ufaj
Bo przegrywają duszę, giną bez ducha
To prima sort polskiego podziemia, drugi Yowbikz
Mogę tuby obić im teraz, mogę sobie pozwolić
Bez pozwolenia być superbohaterem, pierdolić ten schemat
Kompromis i ja, ocean wkurwienia
Teraz sam na bitach bez wyrzutów sumienia