Gruby Mielzky
Do Wesela Się Zagoi
[Zwrotka 1]
Mówią bloki, że w końcu rany się zabliźnią po kimś
A trochę już je znam, to mój office
Tu wyniki wbijam sam, tak jak Jokić
Wiem kiedy trzeba lać, kiedy skropić
Bo jeszcze będzie czas mierzyć smoking
Choć czasem życie sika w twarz
Po to dotykasz dna, by zrobić stamtąd wypad
I na szczytach tylko skipass brać
Oczami pstrykam kadr każdej z moich chwil
Gdyby wszystko szło jak miało, nie chcę wiedzieć gdzie bym był
Jestem tutaj, a ze mną grupa niezawodnych głów
Pieprzę utarg, bo gdy ktoś ma, to dzielim się na pół
Wezmę bucha, choć w płucach dawno czarno jak na stypie
Czy jest pucha czy jest sztuka to jest gites
Gdy sporo kłutych ran przyjmę z czasem
Obrócę życie tak że tą kałużę juchy przerobię na basen
Wiem, że nieraz nie trafię i przejadę się lub stracę
Ale jestеm już stary, więc pozwól że wytłumaczę ocb

[Refren]
Nieważne, co się w życiu zdarzy
Mam dwiе dłonie, żeby łzy ocierać z twarzy kiedy broczę krwią
I jeśli świat w płomieniach stoi
Mam dwie dłonie żeby rodzinę ochronić gdy się sypie strop
Bo do wesela się zagoi
Mówili "żyjesz gdy boli" więc nadstawiam drugi polik im
I nie są w stanie mnie poskromić
Nie schodzę z obranej drogi, o to chodzi by przed siebie iść
[Zwrotka 2]
Prawda błaha, że najlepszą obroną atak, no to dystans skracam
W cieniu przez lata stałem, dziś z karata wjazd jak Zlatan
Choć rap to nie jest praca, nic nie będę spłacał w ratach
Pełny stół i pełna szafa, pod górami chata
To nie jest tak że więcej chcę, Gruby to duży facet
Na ślepo nocą kręcę się, przyszedłem stłuc piniatę
A że wciąż sprawne ręce dwie jeszcze im buchnę plater
Słabi MC róbcie lachę, ja tu kręcę czaczę
Co jest stylem, a co tylko chcesz zakryć Supremem
Co jest waszym synonimem, nie wiem, zgniłem, wylew
Mnie nie da się odjebać
Już mówiłem, szoruj bilę synek, bo nie wpadłem tu na krótką chwilę
Wypłakałem łez ocean, czas wyjebać się na wyspie
Nieraz stałem w płomieniach, które zwiewał procent czystej
Choć nadzieja umiera zanim ziemia wokół wyschnie
Wrzucę wokal na legal który zmienia popiół w iskrę

[Refren]
Nieważne, co się w życiu zdarzy
Mam dwie dłonie, żeby łzy ocierać z twarzy kiedy broczę krwią
I jeśli świat w płomieniach stoi
Mam dwie dłonie żeby rodzinę ochronić gdy się sypie strop
Bo do wesela się zagoi
Mówili "żyjesz gdy boli" więc nadstawiam drugi polik im
I nie są w stanie mnie poskromić
Nie schodzę z obranej drogi, o to chodzi by przed siebie iść
[Cuty]
Kiedy upadasz, wstawaj i spokojnie, powoli
Z ran można się wylizać, do wesela się zagoi
To tradycja narodowa, spokój ducha imitacją zbroi
Od dawna na luzie, spokojnie, powoli
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi, wszystko
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi, się zagoi
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi, wszystko