Zygson
Zapomniałem
[Zwrotka 1: Bazi]
Ej dobra ziom, teraz te kminy ogarnij
Bo, hehehe, dziś były imieniny Marii
Ta, ta, Twoje zdrowie maleńka
Choć zapomnieć miałem, lecz zapomniałem, by nie pamiętać
Miałem ogarnąć mordę, każdy mi to wypomina
Spokojnie, wiadro koło mnie mi wciąż o tym przypomina
Teraz takim cisnę, powiedz mi to w oczy Ty gnoju
Lub zamknij pizdę i daj mi się stoczyć w spokoju
Jedyne ziom o czym myślę, to by w cybuch podbić topkę
I znowu, żeby nagrać płytę, muszę zrobić stopkę
Marzenia? Chyba jakieś wolno nam mieć, panie
A moje to jest bongo za sześć baniek
To nie są bzdury, zapytaj bliskich mi osób
Że lubię ściągać chmury, które widać z kosmosu
Znowu jest smog nad miastem, nie zapomnisz bajki puenty
Bo dziś na moim oknie niezapominajki zwiędły

[Zwrotka 2: Demon]
Wciąż z podziemia, jak zwłoki, nadaję jak walkie-talkie
Moim ubraniem nie gajer, a daję power bez koki
Choć nie umarłem jak Michael, by przypomnieli se o tym
Wracamy z piekieł (dissaster), będziemy gorszyć te cioty
Yo, jestem tym, tym, czego Tobie typie brakuje
Kutasie, opanuj się, mój zasięg Ci opanuje
Białasie, mów mi grubasie, gdy majkiem tak operuję
Odkąd sięgam pamięcią, śmieciom nie gratuluję
Lepiej zamknij japę, bo jak złapię, podziurawię mordę Ci
Nie słyszałeś? Zapomniałeś? Przeładunek, kula w ryj
Wszystkich wannabes, zmiatamy z grona dziś
Pora wzywać doktora, porad ma od groma dla tych pizd
Zapomniałem już jak to jest mieć hejtera
Bo składam tak fajnie, że nie wypada słabo to oceniać
Typ myśli, że jest zbawicielem rapu, no właśnie
Daj mi tych chłopaków, parę krzyży, sprawdzę ich pasję

[Zwrotka 3: Penx]
Zapominam o bożym świecie, na to dziwko leję
Ta rozkmina przypomina mi, że wierzę tylko w siebie
Ślę w niepamięć, słabe rapy, mam pamięć do fotografii
Mój plan wypali, Wasz obraz płyty do mnie nie trafi
Sram na piękno sztuki, piękne sztuki srają na mnie
Nie muszę się trzymać ram, no i kurwa bardzo fajnie
Jestem taki piękny w chuj, to chyba już za wiele
Przy mnie walą pamięciówy nawet baby z alzheimerem
Na śmierć zapominam, żyję, jak chce w kurwę gości se
Przypomni o mnie szmata, jak jej tu dokupię kości
W dupie mam picie na umór, rzadko też wpadam zapalić
One man, one girl, ale ja siadam na bani
Wypluwam te chore słowa, łap genezę, fazę już
Zrozum typie nawet w słowie "mózg" jest od zawsze guz
Wykolejony, chory na melanż, skory wyjebać w chuj
Skumaj guz o dupy strony no i znowu łapiesz cug
[Zwrotka 4: Repeat]
Dobra biba, panie, temu wódę walę znów
Ziomy najebane, jakby za free lał ją cały klub
Biały cały stół, na stole mały gnój
A wokół palą skun, alkohol to mój wróg
Mam czasu w chuj, żeby odbić trzeba wyspać się
Ale do domu ze dwa kroki, więc pizgam dwie
Banie naraz, ziomek zachęca do ćpania mnie
Spierdalać miałem, ale zapomniałem, że
Tutaj jest Monika albo Magda
Jak ją tylko znajdę, to zapytam, ogarniasz?
Więcej łychy lej, gustuję tutaj w wynalazkach
W brzuchy wymieszane wszystko, jakby to Pascal robił
Mam z waty nogi, początek akrofobii
Na chacie się rozbieram, jakby to był aerobik
Śpię, za oknem już jasno, dasz wiarę?
Nagla dzwoni Penx, że wbija w studio, sory, zapomniałem

[Zwrotka 5: Uszer zDP]
Rozjebany na kanapie, pilot w łapie i oglądam film
Ktoś tam krzyczy, sapie i dobija się do moich drzwi
- Czołem raper - sąsiad przyszedł wytłumaczyć szybko mi
- Zalewasz łazienkę, a kurwa remont skończyłem dziś
Chwilka, chwilka, zapomniałem węża z pralki w wannę włożyć?
Lekki zamuł przez ten dill pack, idź Pan, muszę coś z tym zrobić
Wody w chuj na podłodze, myślę - nieźle
Ładny gnój - wchodzę, trzeba było myśleć wcześniej
Szmata, ręcznik, latam, a brak chęci dalej w bani
Czasu strata, po tych batach, praca się w rękach nie pali
Zalew gniewu, jak tsunami, organizm wybuch wulkan
Zapominam o tym wężu dosyć często, kurwa
Szybki ogar, no bo dawno miałem być na dole
Czeka na mnie mój ziomeczek, z którym ogarniamy projekt
Siema, siema, co jest, masz klucze, jedziemy na studio
Ja pierdolę, zapomniałem, on kończy hasłem - to grubo
[Zwrotka 7: Zygson]
Zapomniałem po co żyję, sory ziomek, się ogarnę
Jestem po to, by tym ciotom pokazać, jak się trzyma gardę
Na K2 się spotkają i omówią swe porażki
Bo na K1 dostali ciężki wpierdol; Remy Bonjasky
Mam drugą połówkę, życie planujemy nieźle spędzić
Ciągle pijani, ciągle zakochani bez pamięci, bo
Jebać pedałów, co chcą konie kraść, tu płonie blant
Nie mów mi, że to nie tak, jak przy nas dwóch, to tonie wack
Ciężko prowadzę życie, ale biorę to na siebie
Mówią ogarnij się, ja promili dwa koma siedem
Zapomniałem o debilach, zapomniałem już o chwilach
Już nie czuję bólu, bo tu wóda działa jak morfina
Moje życie, moja sprawa, no bo sam wybieram drogę
Cieszę się, że wiem kim jestem i co jeszcze zrobić mogę
Mam stan, w którym chcę oddalać się o milę
Zapomniałem o tym co...



Tekst - Rap Genius Polska