Zygson
Klasyka gatunku II
[Zwrotka 1: Penx]
Te lamy bardzo, kurwa, zdziwi, że dla tylu fanów rapy gramy
Tacy sami od lat, jebać TV, mi rap life ocalił
Na necie same dziwki, chcę im przygotować stryczek
Biorę talerze z domu, dzisiaj kurwo program ćwiczę
Dobra, styknę, już się nie pierdolę już w kwestii łatwej
Perfekcyjna, zamknij mordę, bo pozamiatałem
I to nie blef na spokojnie, bo to Michał na wkurwie
I to jest gniew, was pochłonie i w to mi graj jak lutnię
Ta, znaczy przypierdoli w tępe łby
Zjedzą zęby na tym, wypierdolę chętnie w kły
Rap, łajzo, dał nam siłę, z hajsem czasem krucho jest
Się dawno zatraciłem, ty nie spinaj, Lose Yourself

[Zwrotka 2: Eripe]
Pato Pato, robiliśmy jaja z rapu
Po to, by obrzucana nimi była ta zgraja łaków
Amunicji już na dekadę, a beka jest dalej
Nie słyszy jak się potyka, kaleka, nie raper
Lecę freestyle jak szczekają, no bo po co beef
Automatycznie na te pizdy sram, mów mi Koprobofil
A propos roboty, to bronię przed nią się już chwilę też
Sobie wykorzystuję wolne jak Chilavert
Nasza muzyka urywa dupy, się chill skończył
Wasza muzyka usypia dupy jak Bill Cosby
Zbić piątki, pionki powalić na tracku
To Patokalipsa, Kraków, skurwysynu, nowy mistrz Polski
[Zwrotka 3: Zygson]
Jestem w niezłym dołku, co? Bo ci wykopałem grób
Jeśli jeszcze nie doceniasz, to gdy spoczniesz, dojrzysz tego trud
Bo to mój czas, biorę zamach, robię zamach
Pakuję ciężkie zwrotki, które liczą w kilogramach
Pogadajmy o gatunkach w gronie homo sapiens
Kto jest z krwi i kości, a kto w środku kurwa jest mięczakiem
Co drugi za wszelką cenę chce wyrwać benefit
Śmieszne, bo każdy ma ich w dupie, kończą się jak Benny Hill
Siema elo man, dalej u nas tu wszystko gra
Chociaż w cenie newschool, tutaj w dalszym ciągu alkorap
Ze mną moi ludzie, radzę se bez reszty
Zawsze tak miałem, że jak uczyć się, to od najlepszych

[Zwrotka 4: Delekta]
Ziomy chcą latać po trackach, lecz dalej nie wiedzą jak to robić
Chcą pić i bakać, ale gramy w innej kategorii
Pato Pato, skandują już w każdym mieście
Chociaż nie pamiętam, by nie skandowali tego wcześniej
Bo dla nas to coś więcej, niż wokale na bicie
Jak patrzysz nam na ręce, widzisz własne odbicie
Mówiłem, że te wersy zaliczą się do klasyków
Tak jak t-shirt Beckham'a za czasów Czerwonych Diabłów
Byku, masz tu sześciu typów
A te linie to zapiski cenniejsze od hieroglifów
To klasyka gatunku w zalewie chujni jest
Pijesz z nami, albo pierdol się, pozdrowienia; RJS
[Zwrotka 5: EsZet]
Nastyk daje bit, to jak bomba w mordę
Po tym masz kocioł, jakbyś spalił z bonga torbę
Na raz, słabym lepiej zmierz puls
Jedziemy z tym klasycznie jak kiedyś Jazz Bulls
To nie wyjście z cienia, tu się nic nie zmienia
Wciąż wolę klasyczne podwójne, niż przyspieszenia
Nie kojarzysz Pato? No to czerwo ziomalu
Klasyka gatunku jak czerwony maluch
Ha, to najwyższa pora stąd wykurzyć tych durni
Bo wiemy co to rym, jak go użyć, by wkurwić
Mamy bit Nastyka, to jak gimnastyka
Tak jest git, nam styka, Pato w mig klasyka

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]