Siwers
Creme de la creme
[Zwrotka 1]
Piekło widziałem niejedno
Od lat mam tu dobry odlot
Zawsze hustler nie playboy
Inaczej by być nie mogło
Ktoś puka od spodu tu w denko
Kurwa, jak dobrze znasz ten odgłos
Z butów wyjmie Cie tu życia tempo
WWA stracisz wydolność
Tu zbrodnia i pacierz idą razem w parze od zawsze
W tej misji Apollo po papier każdy mordo tu się kwapi
Wziąć sos nie kiwnąć palcem, bo na pewno nie do pracy
Być sobą mordo - ważne, jebać kurwa ten teatrzyk

Kiedy płynie na lajcie czas
Kiedy nam tu nie starcza dnia
Kiedy hajs jest i kiedy brak
Bądź człowiekiem, zachowaj twarz
Zawsze ryju, pamiętam jak niosę dla bliskich miłość
A wam dawkę stylu
To ważę proporcje - jakość, nie ilość

Tu, kiеdy tylko grasz fair play będziesz dla większości odmieńcem
Brudna gra to normalka w tym miеście
Cienka granica, by stać się zwierzęciem
Ja też czasem błądzę za sensem
Jestem tu tylko życia followersem
Czekajcie na nowe LP, self-made
Nie przyjdę do was ze szmelcem
[Refren] x2
Twoje jutro to domek z kart
Kiedy przypał i grasz va banque
Kiedy stypa i kiedy bal
Bądź człowiekiem, zachowaj twarz
Pamiętaj ryju, by wszystko co złe zostawić z tyłu
Świat pełen wampirów, z dala od wirów
Bo tam nie ma zmiłuj

[Zwrotka 2]
Życie jest pełne... serpentyn
Jakby scenariusz pisał sam Quentin
Nie chce zostać już dziś świętym
Małolaci chcą tu żyć jak Pershing
Nie idą tam pierwsi, nie będą ostatni
Co wchodzą w to bagno na amen
Spóźniony zapłon spada morale
Życie ich zmusza do salto mortale
To nie [?] zostajesz w tyle
A wtedy nie zgadza się saldo w finale
Nie przez szablon na pałe
Idziesz, szukasz tych dróg jak Malcolm McLaren
Jak Salvador Dali wymykasz sie ramom
I czasem przy tym trzeba ponieść ofiarę
Bo zamiast prostej wolisz pokonać slalom
I choćby nie wyszło, wiesz że próbowałeś
Najgorzej stać się radykałem
Najprościej pospolitym chamem
Każdego wewnątrz mam ułamek
Najtrudniej pogodzić się ze sobą samym
I co dzień banie ryje mi tu stres
Bo trzeba tu zamienić talent w cash
A śmierć jest coraz bliżej z każdym dniem
To łzy przykrywa ciągle tutaj śmiech
Pierdolić pech, brać udział w grze i nie wpadać w letarg
Jebać twój fame jak jesteś fake
Bez szacunku dla śmiecia
Słowa płyną jak krew
Bo creme de la creme dla mnie tutaj to przekaz
Chcę mieć spokojny sen
Do życia tlen
Ale to temat rzeka
[Refren] x2
Twoje jutro to domek z kart
Kiedy przypał i grasz va banque
Kiedy stypa i kiedy bal
Bądź człowiekiem, zachowaj twarz
Pamiętaj ryju, by wszystko co złe zostawić z tyłu
Świat pełen wampirów, z dala od wirów
Bo tam nie ma zmiłuj