Siwers
C.H.C.W.G.
[Intro]
– Co to jest Pańskim zdaniem "szpan"?
– Szpan...
– Tak, szpan jako zjawisko
– To nie jest żadne zjawisko. Widzi Pani, jak jest ogólnie źle, to każdy chce być lepszy od tego drugiego, mimo że obaj nie mają nic. Na tym to polega

[Zwrotka 1: Kosi]
Jak bit, to tłusty (Bang); jak kac, to gigant (Wow)
Żyjemy w dżungli (Co?!), więc nas nie widać (Elo!)
Wciąż o nas słychać i niesie się to echo
Ulica tym oddycha, więc trzęsie się tu beton (Pow!)
Chcą złotą kietą zabłyszczeć na tej scenie
Już jako złote dziecko widziałem ten błąd w systemie
To znaczyło tu coś więcej niż bucket i torsiony
Gdy zwiedzałem tu z plecakiem warszawskie tory i szyny
Już nie wracam do przeszłości, ona tu też nie wróci
Dzis raperzy strasznie jęczą, dusi ich pasek Gucci
Dwa tysiące osiemnaście, kto jest kim tu czas pokazał
Nie przyszliśmy z ziomalami żeby tylko hajs pomnażać
Przytuliłeś jakieś koła rozumiem, że spoko kasa
Choć zarabiasz jak żigolak, to udajesz zarobasa (Łee)
Chuj mnie obchodzi czy nowa, czy stara szkoła
I nie chodzi tu o ciuchy, bo to tylko metafora (Elo!)

[Refren]
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)
[Zwrotka 2: Ero]
To zawsze było dla braci i spierdalali wacki
Robiliśmy rap taki, co przecierał wam szlaki
Ja nie wspieram padaki, mam do niej wstręt i
Nie jestem śrubka, żebym kurwa miał się wkręcić
Żadni abstynenci, raczej ci pierdolnięci
Co jak jebną ci strzała, wypadną ci zęby z szczęki
Młodzi piękni i w wiedzę bogaci
Masz tu ekstrakt ulicznego syfu w czystej postaci
Żadne Gucci, tu dupy biegają bez gaci
I chuj dziś kumają ci śmieszni małolaci
Jacyś frustraci mówią, że noszą Versace
A tak naprawdę to kurwa są tu bez pracy
I jedzą z czyjejś tacy, i chwalą się niczym
Bo w ich życiu nie czym się szczycić
Tak, jestem dzieckiem złotej ery
Bez bajery, po prostu jestem kurwa szczery

[Refren]
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)

[Przejście: Łajzol]
Może mam cieńszy portfel niż Twój
Jeżdzę 9-letnim Golfem na Tour
Zamiast Fendi noszę North Face i chuj
Mam wszędzie dostęp, ty możesz mówić do mnie król
Może mam cieńszy portfel niż Twój
Jeżdzę 9-letnim Golfem na Tour
Zamiast Givenchy noszę North Face i chuj
Byłem tu pierwszy, ty możesz mówić do mnie król
[Zwrotka 3: Łajzol]
Nie spałem w tych pałacach, ale stałem na ich dachach
Nie kupiłem skrawka ziemi, ja zdobyłem kawał świata
Nie zabrałem ci przestrzeni, zawsze wypełniałem niszę
Często osiągałem zenit, czasem prześwietlałem kliszę
Masz w gratisie moje błędy, dziś się możesz zabezpieczyć
Na ulicy zjadłem zęby i to nie są tanie rzeczy
W showbiznesie same dzieci, myślą że to da się kupić
Chcą mi sprzedać jakieś gówno, które nie trzyma się kupy

[Refren]
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)

[Zwrotka 4: Siwers]
Tu nie chodzi o zazdrość, ani nie chodzi o modę
Ziemia się trzęsie jak w Tajpej, wciąż rządzi tu stary kodeks
Możesz być tanią wydmuszką, w najdroższych szmatach z Vitkaca
Zamiast duszy mieć gówno, z wierzchu to tylko atrapa
Kurwa, nie ma tu bata, sałata nie gra tu roli
Nie kupisz sobie tu brata, możesz se kupić pozory
Gówno do Ciebie powraca, to zawsze działa w dwie strony
Zaliczysz kurwa fuckupa, pewne jak brud w kakofonii
Karma to w chuj wielki olbrzym, pierdolnie tobą o beton
Trafi cię jak Polish Zombie, złoży jak Nurmagomedov
Bo jest inaczej niż sądzisz, tam gdzie nie liczy się żeton
Nie sięgasz tutaj do kolby, po ziemi pełza twój etos
[Refren]
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)
I chuj ci w Gucci, i sram ci w Versace
Szacunku nie kupisz, ile byś nie zapłacił (JWP CREW!)