Siwers
Nie potrzeba nam
[Verse 1: Melon]
To najgłośniejszy system na najgłębszą rozkminkę
Mamy wysoki pułap, Ty czekaj wciąż na windę
Będziesz szedł tu, gdzie parter, i tak po Ciebie przyjdę
Choć nie potrzeba ofiar, dziś szydło w worka wyjdzie
Bo niepotrzeba Ciebie, muzyka sama żyje
Niepotrzebuję uznania, wiem po czym numer tyje
Posłuchasz i pochwalisz, ja nie urosnę w siłę
Wezmę najlepszy punch i wbiję Ci go w dynię

[Verse 2: Bondar]
Bez zbędnego pierdolenia na scenę wjeżdża
Ekstra master ekstra, chłopaku
Esencję rapu wbijamy wam do bańki
Na co rozkminy? Na co układanki?
Nam nie trzeba rozgłosu, chaosu
Ludzi żyjący w ten sposób, ich mi jest szkoda
No cóż, taka moda, by być fama na trendy
Pierdolę, droga nie tędy

[Verse 3: Siwers]
Wszystko jest na swoim miejscu, bit i rym
Rozpierdala w mig mentów, to nie styl Shaolin
Choć nie brak w nim orientu, a Ty wyjdź, szoruj stąd
I lepiej nie komentuj, nie potrzeba nam tu
Tych pierdolonych mędrków tak jak notarialnych aktów
W mej ekipie do rozstrzygania sporów nie potrzebny nam arbiter
Jak niepotrzebny ołów, bo nie potrzeba zgonów
Przecież każdy kocha życie
[Verse 4: Joker]
To jest rap, który zdejmuje z oczu klapy
Na naszych rejonach każdy wbija w pseudo rapy
Wokół dobrej muzyki niepotrzeba robić wrzawy
To niezależny style z miasta Warszawy
I gorąca liryka o temperaturze lawy
Zapomnij o chałturze, spójrz na uliczne enklawy
Gdzie trudno coś osiągnąć bez uprzedniej zaprawy
Do samospełnienia nam nie potrzeba sławy

[Verse 5: Balu]
Mnie to nie interesuje, nawet tego nie chcę
Znam swoje miejsce, tutaj uskuteczniam siestę
Jestem, buchy łapię gęste, powiem więcej
Nie potrzebne nam oceny i recenzje
Zaczynam sesję, wiem tyle, co pojąłem
Czuję presję, by skończyć, co zacząłem
Słowem, dalej, jesteś młody, się wyszalej
Niepotrzebne skreślić i będzie doskonalej

[Verse 6: Foster]
Nie potrzeba nam, jak i mnie tu
Fam, zamętów ze względu na to
Ze nikt nie chce mieć do czynienia ze szmatą
Co ty na to? Potwierdzi to każdy patolog
Mówisz o nas, to był Twój życiowy błąd
Klątwę rzucę
Odejdę i wrócę, zmucę wszystkich wrogów
Jebać pokój, Ty jesteś na oku
[Verse 7: Tomiko]
Jesteśmy ambitni, a rap wchodzi w rytm mi
Grzeje tych, co stoczyli niejedne bitwy
[???], a ja mam swoje
Zdrowie bliskich, więcej nie potrzeba nic mi
Co jest? Pytam. Chcesz mieć więcej niż zdołasz schytać
Znikaj, klik, klika, moja zniszczy przeciwnika
Cyk, Cykasz, nasze będzie w wynikach przednich
To, co mam, styka, resztę zaliczam do zbędnych

[Verse 8: Łysol]
Biegły w fachu już to wie, na chuj nam opinie łachów
Widzę tylko cel, pociągam za spust i po strachu
To nie trafia w gust chłopców, tylko chłopaków
To osiem taktów, pięć skrętów, weź łowców talentów
I powiedz im, że robię syf, co ich wgniecie w podłogę
Wyniesie na szczyt mnie i załogę
JWP Maffii, niewielu to potrafi tak robić
Niepotrzeba braw mi i postronnej osoby

[Verse 9: Bzyker]
Nie wiem już sam, czy to sen, czy jawa
Czy usiąść i płakać, czy stać i bić brawa
Kaczogród czy Warszawa - stolica, centrum Polski
Niepotrzebne nam tu przyjezdne mośki
Prawy prosty w tych, co nami rządzą
Tych, co ulegają trendom i pieniądzom
Sądzą, że są błogosławieństwem
Dla nich lewy sierpowy, bo są zwykłym przekleństwem
[Verse 10: Ero]
Nie potrzeba nam bomb, by przejąć to miasto
Mikrofon to broń, a mój trafia 100 na 100
Znasz to i kiedy nawijam, się wkręcasz
Jeśli w to wbijasz, ni chuj nie masz pojęcia
Sama esencja, z głośnika aż kapie
To jest ekscelencja buczy chrom na lejapie
Robię swoje w rapie, a krytykę to jebać
Jak ściemnonych ziomali jej nam nie potrzeba

[Verse 11: Pękacz]
Nie żądam propsów za każdą z moich zwrotek
Liczy się dobre słowo bez floty mogę się obejść
Rękopis pełen skreśleń, ludzie, miejsca
Sytuacje w zeszycie są wersem, teraz tak jak przedtem
Nie potrzeba fikcji, żeby stworzyć styl
Ty swoje rymy z gazet wytnij i ułóż [???]
My nie zważamy na nie, bo nie potrzeba nam innych
Żeby powstało nagranie, które wozi cały dystrykt

[Verse 12: Rafuls]
Nie potrzeba nam bram do nieba
Mam osiedle, sam nie jestem i wszystko jest jak trzeba
Chcemy rozjebać system, mamy predyspozycje
Porwie rejony wszystkie, bo ja japy na bibcie
Nie potrzeba nam [???] złota, chłopak
Mamy plan, by zamotać poprzez punch i wokal
Jak pięść do oka wali rezonans na lokal
JWP Maffia na najwyższych obrotach