Nullo
Wdech.. Wydech.. Wdech..
Wdech wydech wdech wydech
Wdech wydech wdech wydech wdech
Wdech wydech wdech wydech
Wdech wydech wdech wydech wdech
Wdech wydech wdech wydech
Wdech wydech wdech wydech wdech
Wdech wydech wdech wydech
Wdech wydech wdech wydech wdech

Witaj w krainie światła i cieni
Gdzie dusza wyblakła w kolorach się mieni
W tęczówkach źrenic odbija się pałac Himeji
Znów nas porwała ta chwila ta fala alchеmii
Ta mira ta wiara co żyć nie pozwala w misteria
Ta skała ta szala rzucona w bezmiarach nadziеi
W oparach zieleni królowa jak feniks staje z popiołu
By dystrykt mi zmienić w rapsodia bohemii <--(?)
(?) czy Merkury Fredi czarna czy biała, cisza czy hałas
Odwieczny ambaras dzisiaj czy zaraz, coś zmienić, zapalać, być blisko czy z dala
Zrzucić ten balast czy dołożyć bagaż kamieni (kamieni)
Skrzydła Ikara czy młodość Dedala, widziałem to kiedyś
Choć ślepy jak Edyp opuściłem teby?
Zamknięty w kuluarach z prawdą nagą w wieży
Taki marazm malarza co tonie w pejzażach mgławicy Andromedy

Być nie być
Być nie być
Być nie być
Być nie być być
Głęboki wdech, długi pocałunek wydech
Dzień tłoczy krew, gdzieś po ratunek płynę
Być nie być
Być nie być
Być nie być
Być nie być być
Przeźroczy skrzep do mózgu myśli wylew zażywam lek, lek pompuje endorfinę
Wdech wydech wdech wydech
Szyderczy śmiech. Wiem, że rzeczywistość krzywię
Pierworodny grzech, chyba nigdy go nie zmyję
Gdzieś idę
Gdzieś idę
Gdzieś ide
Gdzieś idę gdzieś
Głęboki wdech, długi pocałunek wydech


Idę po ciebie królowo
Drogą wybojów, krętą pętlą torów
Dobrych, złych wyborów idę królowo
Bez butów bez onut bez wojów bez broni
Bez zbędnych wagonów bez berła korony tronu
Baron bez pardonu w boju od milionów lat świetlnych
Od poczęcia aż do zgonu wciąż idę królowo
Labirynt ten kanionów nastrojów zmiennych
Wyrwany ze szponów gry pozorów
Idę po sojusz dusz naszego pokroju
Wierny odźwierny wrót do serca bastionu
Skrywam pod językiem klucz, którego nie oddam nikomu
Lubię rzuć ten wieczny głód co napędza nas do przodu
Spłacam wobec Ciebie dług w imię lojalności i honoru
Wokół chłód stromych wzgórz czuć ból niepokoju
Ciemności stróż bez gwiezdnego nieboskłonu
I mimo chmur czekam na wschód na smak twoich
Rozpustnych ust by znów znaleźć drogę do domu
Głęboki wdech, długi pocałunek wydech
Dzień tłoczy krew, gdzieś po ratunek płynę
Przeźroczy skrzep do mózgu myśli wylew zażywam lek, lek pompuje endorfinę
Szyderczy śmiech. Wiem, że rzeczywistość krzywię
Pierworodny grzech, chyba nigdy go nie zmyję
Niepokorny deszcz melodią na szybie
Głęboki wdech, długi pocałunek wydech

(nie ma nic)(kwestia spojrzenia) (wdech wydech wdech wydech wdech wydech)

Wdech
Bezludnych plaż bez falochronu zburzonych fal much królestwa Sajgonu
Wydech
Nie ma tu bogów z panteonu, gasimy pragnienie z zatrutego wodopoju
Wdech
Na krańcach ludzkiego padołu
Wydech
Na samplach ułamkiem spokoju
Wdech
Twardą stalą w środku miękką jak ołów
Zimną skała trafioną przez piorun
Wdech
Wydech pokłonów

I mimo nerwów rozstroju
Powietrza oporów
Wciąż oddycham królowo
Królowo wiecznego rozwoju
Bo mam za sobą swoich aniołów
I mimo nerwów rozstroju
Wciąż oddycham królowo
Królowo wiecznego spokoju
Bo jestem jednym z garbatych aniołów