Paluch
Czwarta kawa
[Zwrotka 1: Paluch]
Zakładam filtry na obcych, jak jebany influencer
Mocno przemielony przez tą branżę i osiedle
Chociaż najbardziej ją lubię, to z bani przeganiam jesień
Emocje zamieniam w próżnię, by wytrzymać ciągłą presję
Nie żaden kac, chyba że ginie zaufanie
Nie ruchu brak, chyba, że w biegu upadnę
Mechanizmy porażek dawno poznałem na pamięć
Kurewskie zachowania zostawiają w bani znamię
Czwarta kawa na stół, ledwo w trzeciej zgaszę peta
Znowu ten słaby punkt, podstępnie przesuwa w przepaść
Po chwili wyczuwam grunt i odbijam się do nieba
Wychodzę zawsze na prostą po najgorszych zakrętach

[Refren: Paluch, Paluch & Gedz]
Nie mogę spać, nie mogę wstać
Czwartą kawę piję choć dopiero jedenasta
Nie żaden kac, nie ruchu brak, ziom
Życie mieli nas na grubo jak w Starbucksie ziarna
Nie mogę spać, nie mogę wstać
Czwartą kawę piję choć dopiero jedenasta
Nie żaden kac, nie ruchu brak, ziom
Życie mieli nas na grubo jak w Starbucksie ziarna

[Zwrotka 2: Włodi]
E-e-elo, choć dopiero jedenasta
Właśnie kończę drugą zwrotkę, palę stuff w formie lekarstwa
W moich tekstach 022
Na osiedlu żywej duszy, oprócz żuli w brudnych maskach
Na ulicach mego miasta
Dzień za dniem rozpierducha, trwa kolejna demonstracja
Strach ma wielkie oczy mówią, ja powiem fundusze
Tu walka się toczy o twój portfel, umysł i duszę
W eter, leci kolejny buszek, kawa klepie okrutnie
Moje słowa tworzą obrazy jakbym malował nimi na płótnie
Ja nadal nie zwalniam tempa
Ufam, że zawsze wyjdę na prostą nawet po ostrych zakrętach
[Refren: Paluch, Paluch & Gedz]
Nie mogę spać, nie mogę wstać
Czwartą kawę piję choć dopiero jedenasta
Nie żaden kac, nie ruchu brak, ziom
Życie mieli nas na grubo jak w Starbucksie ziarna
Nie mogę spać, nie mogę wstać
Czwartą kawę piję choć dopiero jedenasta
Nie żaden kac, nie ruchu brak, ziom
Życie mieli nas na grubo jak w Starbucksie ziarna

[Zwrotka 3: Gedz]
Rzadziej płynie mi wolniej
Minuty to nie syrop
Z małą czarną mam związek
Układ z hydroksyzyną
Nowy świata porządek
Płynąć z prądem czy zginąć?
Co ci mówi rozsądek?
Kogo obarczyć winą?
Tempo, tętno, nadciśnienie
Kurwa nie wiem, czy się zmienię
Znowu nie dbam o siebie
Otoczenie mówi: zejdź na ziemię
Bo lata jak, łzy na pogrzebach płyną
Jak Jaguar Vector płyną
Przełknij to lepiej ze śliną
Znowu nachodzą mnie te myśli jak
[Refren: Paluch, Paluch & Gedz]
Nie mogę spać, nie mogę wstać
Czwartą kawę piję choć dopiero jedenasta
Nie żaden kac, nie ruchu brak, ziom
Życie mieli nas na grubo jak w Starbucksie ziarna
Nie mogę spać, nie mogę wstać
Czwartą kawę piję choć dopiero jedenasta
Nie żaden kac, nie ruchu brak, ziom
Życie mieli nas na grubo jak w Starbucksie ziarna