Paluch
Mam skrzydła
[Zwrotka 1: Paluch]
Dzisiaj mam skrzydła i mogę latać po ulicach nawet pod prąd
Nie ma co ukrywać, że czasem ucieczka to jedyna sensowna broń
Proszę ciebie leć ze mną, proszę ciebie odrzuć złość
Toniemy w morzu emocji, choć od zawsze tam szaleje sztorm
Chcę dać ci spokój, Ty daj mi spokój lub dajmy sobie spokój
Niech przejdzie niepokój, z syfu natłoku zostanie miłość i pokój
Życie pode mną wciąż, lecę wyżej tu nie ma obłoków
Problemy gdzieś z boku, ja podążam pewnie drogą bez żadnego odwrotu
Tutaj nie ma wrogów, to czyste zaufanie
Zagłodzoną duszę karmie, moje serce teraz żywy kamień
Czuję każde jego uderzenie bardziej, słyszę jak do mózgu morsem nadaje
Dlatego dobrze wiem gdzie iść, napędzana nim jest każda myśl
Nie mam wątpliwości dziś, to dzięki wam mam parę skrzydeł
Nie czuje zmęczenia, ból mnie napędza, już dawno z nim się zaprzyjaźniłem
Jeden z niewielu kumpli, który będzie ze mną aż do grobu
To znak, że żyję i jeszcze czuję choć nie leci ze mną przy moim boku

[Refren: Kali]
Dzisiaj mam skrzydła, ponad syfem się unoszę tam
Bezgranicznie Oddany, Bez Strachu, w Niebo jak Ikar
Bez piór, bez szans, bez paszportu do raju bram
Bez spiny, bez poczucia winy, bez liny ratunkowej, bez ran
Bo ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów
Ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów pod wiatr, pod wiatr, pod wiatr
Frunę nim spadnę od lat, od lat, od lat, skrzydła mam łatwopalne
[Zwrotka 2: Paluch]
Znowu siedzę sam i walczę ze sobą by nie wypić choć kropli
Pokonać ten stan i poczuć na trzeźwo ile w sobie mam mocy
Ja wiem, że to znasz i tak jak mnie dopada Cię w samotności
Myśli ranią jak pocisk, znikają zalety, zostały słabości
Wtedy rozkładam skrzydła, jak miejski turysta zwiedzam podwórka
Tu panuje bezbronna cisza i każdy krzyk jak bardzo jest krucha
Największy problem zanika, a muzyka to szepty wiatru w uszach
A może to gra moja dusza, nawilża umysł w którym panuje susza
Do niczego nie zmuszam, leć ze mną dalej w piękne, nieznane
Odchodzi gdzieś zamęt, wraca spokój, cichnie wszelki lament
Jak daleko stąd już jesteś ze mną, pochłonięty tym stanem na amen
Nieludzki haj niech zostanie, niezmienny jak po śmierci testament
Życie to dar, jestem jego fanem, od urodzenia obdarzony tym darem
Wracam do życia nad ranem, oczyszczony, gotowy na walkę
Znowu mam równowagę, siłę, jestem emocji panem
Wewnętrzna zgoda, opanowanie, ponownie tworzymy ten tandem

[Refren: Kali]
Dzisiaj mam skrzydła, ponad syfem się unoszę tam
Bezgranicznie Oddany, Bez Strachu, w Niebo jak Ikar
Bez piór, bez szans, bez paszportu do raju bram
Bez spiny, bez poczucia winy, bez liny ratunkowej, bez ran
Bo ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów
Ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów pod wiatr, pod wiatr, pod wiatr
Frunę nim spadnę od lat, od lat, od lat, skrzydła mam łatwopalne