Deys
Tripy
[Verse 1]
Tego nie wczujesz na domówkach swojej marnej kliki
Mamy nawyki, litry, specyfiki, chodź się przybliż
Dlaczego światło zwalnia, dlaczego czas oślepia?
Ej, tamta panna z dymem w ustach bardziej elokwentna
Telefon nadal dzwoni, w powietrzu Flatbush Zombies
I mogę się założyć, że dziś nie złożysz broni
Dobrze wiem, że mówią dziś na mieście o tym
Weekendy w głowie, nitro, plastik, wodór albo trotyl
Potem opowiesz mi, że mam numery o melanżach
Skurwielu, znajdź powody, czemu muszę z nimi zwalniać
Lubię szum wokół, tak jest lepiej
Mega, że moja chata dziś jest po prostu dla ciebie, ej

[Hook] x2
Ej, proszę popłyń ze mną, albo po prostu gdzieś
Jak masz na myśli jedną, ja w rękach trzymam dwie
Musi być głośniej u mnie, musi być głośniej wiesz?
Mów, krzycz, ćpaj, pij, tańcz, rób, co chcesz

[Verse 2]
W końcu tłumy, man, socjalne media nie zawodzą
Fajnie, że jesteś skarbie, nie znam cię i to jest wporzo
Jak mówię wporzo, no to znaczy, że kolejki mnożą
Patrzę po twarzach mnogo, stoję tak po prostu non stop, top
Jest coś dziwnego w tym stanie, to, kurwa, elektryczne
Czuję, że mendy za chwilę, u nas to niekrytyczne
Krążą pamiątki za mną, sądy, chuj wie, coś tam w liście
Z mojego kwitu dawno zasili max policję
Za nic bym nie zamienił moich godzin w tym amoku
Dziewczęcy głos przerywa myśli o tym antidotum
Proste, że na szlugach, kotku, stopni opór jest w środku
Mega, że mnie masz na oku, mega, mówię, weź no chodź już
I jest mi max najlepiej, możesz ztagować chatę
Lubię rozpierdol tego, co dla ciebie jest coś warte
Warte, warte
Lubię rozpierdol tego, co dla ciebie jest coś warte
[Hook] x2