Bonson
Historia pewnej historii
[Verse 1: Bonson]
Poznaliśmy się
Blask tak jak błyszczy flash
Iskry gdzieś
Między nami wyschły wiesz rzeki morza
Eeeeej wiedziałem, zaczynam wszystko od nowa
Z nią znika wszystko to co było, do szuflady chowam
Ruszam w rajd w nieznane rzeki pola, dzieci żona
Nie myślałem nigdy, że z tym zdołam żyć
A jednak mamy plany razem być tam
Lecz na te plany musi być hajs i musi plan
Dostałem cynk, łatwa robota ponoć, coś typu
Wejdź tam, weź hajs, klamkę pokaż ziomom lub
Zastrzel z glock'a kogoś. Spoko myślę raz można
By ona była spokojna, by pić te wina do dna
Więc, jutro spotkam się z nim, ta
I ucieknę z nią później by nie znaleźli nas nigdy

[Verse 2: Bonson]
Nie mogłem spać tej nocy, ukradłem bogom raj
W głowie myśli: Kurwa mam zabić kogoś za hajs
Lecz, wiem to dla niej i dla nas na życie
Jutro wykonam zlecenie i spadam za granice
Spadam na wyspę, to nic takiego przecież
Widziałem nieraz na filmach, co z tego jak wiem, że
Gdyby ona wiedziała bałaby się no bo
Co za kobieta chciałaby morderce obok
Rano wstałem, wyszedłem, myślałem, dużo biegłem
Wiedziałem, nie zwyciężę ale dalej biegłem
Ona będzie miała życie o jakim marzyła
Jak krew mojej ofiary przestanie płynąć w żyłach
Spotkałem typa, dał klamkę, dał kartkę
Dał hajs wiesz powiedział młody spoko ryzyko jest żadne
Otwieram kartkę i wszystko mi leci z rąk
Ze wszystkich twarzy na świecie mam zabić właśnie ją