Bonson
Łap oddech
Klika twarzy, plac, jakiś plan, trwał w tym każdy
By tam zabić czas zanim w nas zanikamy
Kilka znanych tras, prawd i kłamstw jak być fajnym
Dziś już wiem, nie wyrobił się w nich nawyk prawdy
Ale nie o tym, bo ten wieczór jest jak każdy inny
I wiem, że w ten wieczór mógł wbiec nam każdy inny
W opcji raczej luz, nie podjeżdżaj daj mi żyć, płyń
Aż na widok wyszli z bandy twardzi, silni
Nie po nas a więc siedźmy
Drą ryjem tłuką się zaczęli nawet biec, ty
Patrz, chwila, ale chyba coś jest nie tak
Charakter każe zostać, ale rozum wiać, uciekać stąd
Nas czwórka ich dycha, oddychaj
Jak się uda nie będę przeklinał życia od dzisiaj
Przyszli po odwet za coś, nie wiem, bić i pociąć
A mi wiesz oddech zapierdalał, wiesz, jak nigdy dotąd

[Refren x2]
A ty złap oddech, oddychaj
Tylko uważaj by tym razem nikt nie słyszał
Jak w tobie od dzisiaj
Zmienia się podejście na przypał, oddychaj

[Zwrotka 2]
Z ust panien miałem spadaj albo zadzwoń jutro
Tych panien co się wkurwiają albo kurwią
Z tych panien wyrwałem jakąś taką szczupłą
I z tych panien wyrwałem wtedy tą najgłupszą
Jakiś czas później olałbyś sukę, tak poradził kumpel
Bo nie jest fajnie jak cię wali w chuj gdzieś
Olałem sukę jednak nie tak łatwo było się uwolnić
Gdy po czterech miesiącach wjeżdża z bajką o ciąży
Odbij, byłem wtedy głupim gnojem
I jakiś czas po tym dalej byłem głupim gnojem
Z kumplami coś jak banda, klika, nazwij jak chcesz
Na dobre i na złe, jakoś na przypał, fart i after
Na bibach blanty, twarde, kac i zjazd, wiesz
I nigdy nie myślałem, że to wszystko chuja warte jest
Nigdy nie znasz ludzi póki ich nie sprawdzisz
Nawet tych co od dziecka możesz stracić w dwa dni
[Refren x2]
A ty złap oddech, oddychaj
Tylko uważaj by tym razem nikt nie słyszał
Jak w tobie od dzisiaj
Zmienia się podejście na przypał, oddychaj