Bonson
Żyła wódna
[Refren]
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, pozdrowienia dla chłopaków
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, co ty o tym wiesz, dzieciaku?
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, żeby wacha była w baku
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, pozrywane stropy z dachów

[Zwrotka 1: Bonson, Głowa]
Chłopaki, ale dziś spokojnie - i cały plan w pizdę
Coś jak tylko flaszka z Matkiem, banda przyszłą z litrem
Każdy, kurwa, będą robić rapsy nagle
Dziesiąta - poszły wiatry w żagle, moce nadzwyczajne
I wersy jakby trafne, każdy kozak - daj, przewinę
Flaszki, browar, śpiew i jeden refren trwa godzinę
Kurwa, patrz, bo zbijesz, Głowa! - Dobra, daj to, zmyję
I tak co chwilę, coś tam każdy z dwa promile
Już, a jeszcze wersów kilka braknie
Kontrolny rzyg na parkiet, na chuj drzesz ten ryj na klatce?
Amundsen - co to, kurwa, kto przylazł z tym wynalazkiem?
Ty, dobre! Fik na żabkę, trzeba przynieść trzy na zaśkę
Bywa tak, że sam się wieczór zmienia, wbijam w transie
Chyba sam wiesz, dobry wieczór, można wbić na flaszkę?
Można, i to jest serio pizda strasznie
Wyjdź, jak masz jeszcze szansę albo jak chcesz

[Refren]
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, pozdrowienia dla chłopaków
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, co ty o tym wiesz, dzieciaku?
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, żeby wacha była w baku
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, pozrywane stropy z dachów
[Zwrotka 2: Głowa PMM, Bonson]
We łbie szumi mi Amundsen, norweski specyfik
"Bierz dwa litry" krzyczy Bonson, bez popity, lej w kielichy
Wzrok mam dziki, płoną styki, drugi dzień kolędy pęka
Pozbierałem myśli - miałem nie chlać, stara śpiewka
Ze zmęczenia brechtam, czekam, aż wróci energia
Delikatnie bym pospawał, ale łazienka zajęta
W miejscu dreptam, flacha pękła, mózg odmawia posłuszeństwa
Szósta rano, sen sąsiadom znów zakłóca wredna gęba
Kurwa, Głowa, byś się nie darł! Ależ owszem, już jest cisza
A jak się bawi kawaleria, całą książkę byś napisał
Chcemy deczyć, TeKaZecik ma skręcone dwa skuteczne
Cztery wdechy - uleczony, mniej telepie, to po pierwsze
Wysoko poprzeczkę skład zawiesił se w ten weekend
Było pysznie, dzwoń za tydzień, dzisiaj wszystkie grzechy zmyte
Idę w zakład - ta banda się zregeneruje szybko
Masz znachora, co kroplówę ma z glukozy? To go wydzwoń

[Refren]
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, pozdrowienia dla chłopaków
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, co ty o tym wiesz, dzieciaku?
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, żeby wacha była w baku
Jeszcze więcej wódy, jeszcze mniej rapu, pozrywane stropy z dachów

[Zwrotka 3: TKZetor]
Najlepsze mordeczki, poznałem je przy wódzie
I rapuję do mordeczek, właśnie z nimi wypić lubię
Matek jest królem, ostatni gasi światło
Wypadam słabo, jak z nim siadam, gdzie jest banknot?
Zadzwoń do ziomali, niech przywiozą, co zabrakło
Nie podoba się sąsiadom, już trzy noce leci tango
Jadą pały na sygnale, będą pukać i odjadą
Jedna zasada, nikt nie gada tutaj z psiarnią
Dzwoni do mnie szmula i krzyczy "Już do domu!"
Niuniu, przywieź trochę alkoholu, dołącz do mordoru
Jesteśmy młodzi, głodni atrakcji
Ty nie furaj, zobacz, jakie garki
Te schadzki u Bonsona pod pretekstem "piszą teksty"
Wyjaśnijmy jedną rzecz - rap nie jest najważniejszy
Najpierw wóda i balanga, później czas na biznesy
Po co gadać o biznesach? Cały skład tu nietrzeźwy