Bonson
Brudna krew
[Zwrotka 1: Bonson]
Chcesz, opowiem ci bajkę
Nie wbiłem tutaj po to, żeby hajs mieć
Z małolatów co nie wiedzą co to sample tak naprawdę
To sram jak nazwiesz to
I co kurwa, moja wina, że poszła jak w piach krew?
Moja wina chyba, że poszło na handel zamiast
Ponawijać o tym, że wciąż kocham rap, że bragga
To mi się hajs nie zgadzał, łeb mnie rwał przez kaca
A ona poszła, jestem sam, przepraszam
Ty, mam się przejmować, co nawinie mi PeeRZet
Czy ktoś, bo zna ksywę i nie więcej niż ktoś? Sory
Weź moje buty, myślisz przejdziesz w nich krok
To się nie śmiej z nich co
Prędzej zdechniesz, nim coś zrobisz
Rap miał być lekiem, terapią
A dziś powoli jest przekleństwem, że patrzą
I wstyd mi, bo kiedyś już przeszedłem przez bagno
Chyba tylko żeby wleźć jeszcze raz w to samo

[Refren: Enoiks]
Tego syfu nie da się zatrzymać, chociaż chciałbym zmienić kilku zdarzeń bieg
Mic'a trzyma ręka cała w żyłach, w których płynie brudna krew
Czasem wewnątrz coś mi mówi "stop"
Mam wchodzić w to, czy jebnąć to?
Choć nieraz płacę drogo, to jestem dalej sobą
[Zwrotka 2: Bonson]
Słyszałem ,jak setki gardeł wykrzyczało moje imię
I zgrałem tak parę sztuk, podpisałem kilka płyt
I kilka razy z tym się czułem trochę dziwnie
Tak jak dziś, gdy próbuję to spisać, a z płyt mam nic
I już pierdolę bycie spoko i co mówią
Bo nie jeden za te propsy by się pociął i to grubo
Raperzy kiedy biorą kwit (feat?) to mówią spoko git
Ale ty? Kurwa po co ci?
Poznałem prawdę o twoich idolach, a oni o mnie
I dalej trochę szkoda, że nie myślimy podobnie bo
Ta gra jest brudna, biały ma tylko kołnierz
I kurwa trochę szkoda, że nie myślimy po goudzie
Wkładałem serce w rap, emocje w wersy
I koło chuja lata mi dziś to, że ktoś jest lepszy
Wkładałem serce w rap za kosę w plecy
Żeby twoja młodsza siostra miała moją krew w mp3

[Bridge: TrooM] x2
Szkoda, że wiem więcej, niż chcesz zaoferować mi
Masz problem we mnie, czy dusisz jak Munch krzyk?

[Refren: Enoiks]

[Zwrotka 3: Pih]
Dzisiaj patrzę na to wszystko, inna miała być ta rap gra
Wierzyłem, że istnieją, są gdzieś antypody bagna
Szczerość, chociaż srebro, nikt z tym się nie liczy
Warte tyle co nic w skundlonej mennicy
Tu jest tylko jak jest, często widzisz fucka
Zastygasz jak ci w Pompejach, w pozycji żebraka
Szelest, papier, kasa, koło chuja nie lata
Gimnastykujesz się jak kulawy akrobata
Jedyne co masz, to ten wrodzony haj
Zachowuje swoją twarz, puszczasz wersy w kraj
Udajesz że jest dobrze, chociaż nie masz komfortu
Samopoczucie spakowane w torbę z dyskontu
Weź się zamorduj, w Polskę to leci
Krwawica z bloków na twoim mp3
Prawdziwe historie, nie pierwsze lepsze
Rap, brudny biznes
Życie spisane wierszem
[Refren: Enoiks]

[Bridge:Troom] x2



[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]