Lanek
Nie poddaj się
[Intro: Kartky]
Kartky, Red, Neile, JNR, Lanek
Tak to wygląda

[Refren: Red]
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się

[Zwrotka 1: Kartky]
Pamiętasz światła miasta? Większość z nich już dawno zgasła
Bledną wypisywane hasła na murach
Ludzie mnie męczą, złoto spada z nadgarstka
I zastygamy w bezruchu, jebana martwa natura
Bo chwilę temu było nie za wysoko
Więc mówię: "siema" kłopotom, biegnę po swoje jak dziś, ha
Zanim wyrzucą nas z wyprawy po złoto
Miniemy ją żeby wiedzieli, że są w dupie jak nikt
Hej, hej, jeszcze tu jestem, patrz
I nie mam czasu na płacz, bo zaraz zawiną imprezę
Bez głupich starć zasypiam sam
A Ty pamiętaj o słowach, które Ci dałem w ofierze
Zanim blady poranek obudzi nas zimnem złamanych obietnic
Wybiegam z łóżka i nie dam się presji w drodze po spokój i prestiż
To pojebane, co? Zmieniać opinię po każdej sugestii
Przynajmniej rozpaliłaś źrenice bestii
K
[Refren: Red]
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się

[Zwrotka 2: Neile]
Nie miałem możliwości, póki ich nie stworzyłem
Bez efektów specjalnych, lecz wiem, co znaczy wysiłek
Dziś jeśli się poddaję, to tylko przeznaczeniu
Jak myślisz, czemu wzięli mnie do tego numeru?
Jak chcesz, tak to nazwij, moje życie bez ceny
Od typa spod ciemnej gwiazdy, do jasnej cholery
Do własnej riwiery tak wybiegając dalej
Sto metrów dalej, mów mi Asafa Powell
Mogę wszystko, póki tutaj jestem
Zmieniam się, a ze mną moja przestrzeń
Całe życie na przestrzale, mówią mi różne rzeczy, ale nie przestaję
Nieprzespane noce, ale zawsze mam po co wstawać
Na mojej hotelowej klamce: "nie przeszkadzać"
Rozumiesz kykyny?
W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny
[Refren: Red]
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się

[Zwrotka 3: JNR]
Im wyżej w galaktyki, dalej od jądra
Co noc idę niżej, by ten popiół posprzątać
Co rano na powierzchni pragnę wzbić się jak feniks
Tylko po to, żeby sprawdzić, czy udało się coś zmienić
Między warstwami jeszcze skwierczą moi poprzednicy
Idę na sam dół, za mną rój, moi poplecznicy
Pierdole główną drogę, zawsze szedłem po przecznicy
Zagrzebany pod tym wszystkim, idę wśród tej nocnej ciszy
W osi czasu ziemia w ruchu, cóż się może zdarzyć?
Oś od jądra aż do słońca, wybór gdzie się wolisz sparzyć
Intra znaczy środek, gdzie rodzę potencjał
Co się równa poparzeniom, skurwysynu (introwersja)
Wbrew moim braciom, co wciąż w strachu, że w tym syfie zginę
Idę po prawdę o sobie w dół, aż pod nifesime
Rozrywany korzeniami, blizn nie liczę, synek
I zostawiam ślady, by wiedzieli, że tu jeszcze żyję, yo
[Refren: Red]
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się
Póki oczy są otwarte
Kiedy życie ściąga w parter
Brak już łez, a serce zdarte
Nie poddaj się