Bezczel
Siła, szacunek i szmal
[Zwrotka 1: Poszwixxx]
Bit, flow, styl wszystkich na kark będzie bił
Nie zginę w połowie drogi mimo, że nie starcza sił
Grubą ekipą wjadę, pociśniemy fiutom
Nasza wiara jest jednostką siły, której nie powstydziłby się nawet Newton
Siła ciążenia, rozjebnia
Nie muszę sprawować władzy by twierdzić, że uzależnia
Moją siłą są blizny, dusza artysty
Najsilniejszy jest ten, kto umie złożyć dłonie do modlitwy
Pięści do bitwy, mimo przejść, przykrych historii
By zakopać topór nie wystarczy zwykły uścisk dłoni
Chcą mieć szacunek i siano za frajer leszcze
Mam sporo sił i pomysłów by położyć ich jednym wersem
Wierzcie, mam dość siły by znieść cudze nieszczęście
Dość wiary i opanowania w tym mieście
Darzę szacunkiem ludzi prawdziwych, ludzi uczciwych
Wiecznie odwaga, waleczne serce
(Odwaga, waleczne serce)

[Refren x2]
Siła, by jej użyć musisz się odważyć
Szacunek, by go mieć musisz nim darzyć
Szmal, by go zdobyć musisz się kołować
Siła, szacunek i szmal musisz na to zapracować

[Zwrotka 2: Bezczel]
Wyciągam broń, odbezpieczam chwilę potem
Chłodna lufa mrozi skroń twoją zlaną zimnym potem
Naciskam spust, rozpryska mózg się po ścianach
Krwista z ust piana, nie odzyskasz już poważania
Zimna krew martwe ciało studzi
Kto nie poczuł szacunku do ludzi także nigdy go nie wzbudzi
Ja i moje ziomki tu nie ufamy takim
Moje ziomki, ziomusie, ziomeczki, swojaki
O tym mówią bloki, nie rób z gęby dupy
Jeśli chcesz tu w szacunek i we względy utyć
Po pierwsze lojalność to mi często pomaga
Tobie obce są słowa honor, męstwo, odwaga
Z klęską się zmagasz, prawdę przełykasz ze śliną
Jesteś ścierwem, szmatą, gównem, kurwą, padliną
Patrzysz w lustro, nie masz nic do ukrycia
Tylko widmo śmierci budzi szacunek do życia
W kleszczach lęku, paranoi stoisz śmieciu chwilę
Stoję tuż za tobą, w ręku trzymam sztylet
[Refren x2]

[Zwrotka 3: Ede]
Wejdę do banku, przeładuję czterdziestkę piątkę
Zastukam lufą w szybkę, szybko napełnię portfel
Rozwiążę problem pierdolonych polskich złotych
Polski popyt na ten polski profit
Kopsnij floty, bo stopy inflacji rosną
Nie dożyję czasów gdy się spłacę i wyjdę na prostą
Podskocz wyżej niż umiesz, grasz o dużą sumę
Będziesz brał szmal, będziesz miał siłę i szacunek
Ludzie walczą o dumę, kwitną interesy stale tu
Te osiedla to szanują, a ty puszczasz parę z ust
Dla tych paru stów tu niejeden wzniecie ogień
Teraz pieniądz w cenie, hajs podli, hajs drugim bogiem
Chcesz diamentów, kobiet, chcesz kawioru, Ballantines'ów
Być rekinem biznesu, poczuć smak highlife'u
Szmal to tajfun, robi zamieszanie, znika
Jak kolejną nocą piękny sen o grubych plikach

[Refren]

[Outro]
Siła
Szacunek
Szmal


[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]