Pham
Linie II
[Intro]
Ej yo Wini
Wiem, że nie będziesz słuchał płyty, bo jest psychologiczna
Więc zrobiłem to dla ciebie, you owe me one, ta

[Verse 1: VNM]
Taa, the one and only na fonii mam Phama na bicie
Ciężko wchodzę dziś, bo braggi ani grama na płycie
W mojej książce to nowy wątek jak po akapicie
Płynę dostojnie jak koksu kontener po Atlantyku
Zadawanie bólu na tracku od lat forma nawyku
Nie jara się tym Twoja żona, to żona do kitu
Cztery lata wstecz na setkę se wchodzę jak cham
I tego gówna do dziś nie przebił nikt, teraz zrobię to sam
Bit przeraża jakby zrobiony był w piwnicy Fritzla
Moje flowsy tu z nim wjeżdżają razem jak spliffy i pizza
18 lat nakurwiam te skillsy na miksach
Pełnoletnie flow, ''Linie II'' dla mnie jak dla żyda bar micwa
Czwarte złoto byłoby spoko, więc nie palę jana
Chcesz mi pomóc, to subskrybuj ten jebany kanał
I chcę tych subów wiele, serio
Skoro youtuber może być raperem, to ja mogę być youtuberem
Wolny rynek i nie zadaję sobie trudu wiele
Kiedy z majkiem robię to, co Pawbeats zrobi z ukulele
Jak kiedyś MDMA grudy twoich tuzów mielę
Jak kiedyś zieleń zostawiam ich znów w popiele
Szanuje mnie starsze pokolenie, moje pokolenie
Młode pokolenie i najmłodsze, o którym jeszcze nie wiesz
Bujasz się ze śmietanką synu to weź bądź pewien
Twoje crème de la crème dla mnie to jest ekskrement
Mimo że jak Hobbit pochodzę mordo z nizin
Nie jestem w twoim top 3. To twoje Top to ZZ
Widzisz siebie tam, to masz błąd na wizji
Jakbyś wyjebał lornetę - po shocie do źrenicy
Ja sam kiedyś piłem za dużo wody z 'o' z kreską
Do tego do niej doprawiałem nos kreską
Przez to byłem nie raz pod kreską
Moje EKG mogło być prostą kreską
Ale ominęło mnie Alcoholic Anonymous
Na mojej wątrobie są zagojone te rany już
Moja technika wykraczam nią poza ramy znów
Piszę sam swoje gówno bez autonomii tej ani rusz
Dziś na drukarce, nie lany tusz
Dziś rapu z kartki nie gramy tu
Starczy poczwórnych, nie wyłapie ich nawet 1/4
Moje asonanse do sceny jak tera do megabajta
V - raperów bezsennych nocy to architekt
Wszystkie koty po tym mają oczodoły jak Grumpy Cat
Z tego flow lepiej zrób sobie notatki weź
Dla mnie to proste jakbym wjechał sobie z nożem do walki wręcz
Kiedy wchodzę płonie na mic'u rtęć
I kiedy to robię pierdolę flotę czy hajp i fame
Liczy się jedynie ten moment jak jadę tekst
Nikt tego nie powtórzy, choćby zrobił kopię se. Żaden leszcz
Jestem tu z wyboru jak Danity Kane
Ale swojego, nie Puffa, jeżeli wiesz ocb
Przez ten wybór rozjebałem wiele tych scen
Przez to z kolei bywałem próżny jak "Vanity Fair"
Paru pewnie nazwie mnie już weteranem
Mój dorobek - nie dotkniesz tego jak MC Hammer
16 albumów, mixtape i epka amen
W polskim rapie to gówno dawno zacementowane
Scenę pcham do przodu, nazwij to przemeblowaniem
Dzisiejszy standardy przeze mnie piętnowane
Pierdolę mumble, te rapy nie są wybełkotane
Jakbym co czterowers brak skillu zapijał Jackiem Danie'm
Ich miłość do gry zmieniła się w jebanie
Przez ich laną wodą na track napełniłbym wiele wanien
Ich 5 minut biorę na przechowanie
Zamieniam je w 5 minut rzeźni i to na jedno zgranie
Ich kwadratowe rymy zamieniam wielościanem
I jestem z tego znany, pochwalić się może Elbląg draniem
Jak kiedyś i dziś prawdziwe jest przesłanie
Że na setki wannabes znajdzie się tylko jeden diament
To było 16 barsów na jednym podwójnym
Jak skumałeś to hip-hop headzie to jesteś czujny
Z moich kawałków będę dumny aż do śmierci
A po niej łakom wystawię faka nad pokrywę urny czy wieko trumny
Ale na razie płytę domknę i pędzę tam na Sardynię
Gdzie przywita mnie dolce far niente
Pastę i wino kiedy pali mnie słońce te piękne
Ale teraz od dystraktorów odwracać się, kończę na pięcie
Bo właśnie robię to mocne jebnięcie
Nie próbuj tego w domu, bo dziąsło ci pęknie
Jak widzisz trochę mam poszczerbioną tę szczękę
Ale ciągle działa i bangla, gdy wchodzę na pętlę
I po sześćdziesiątce tego mic'a na plecy wezmę z amp'em
Rozstawię się na starówie, rzucę na ziemię czapkę
I zajebię ''Linie II'' naraz jak dziś
Powtórzę parę razy, tak zarobię na szamę kwit
Albo dostawczym będę jeździł vanem, gdzieś w Wietnamie
Wpierdalając zupę Pho, zimny łokieć
Przez szybę będą granę Drugie Linie, Propejn, E:DKT
KLAUD N9JN, HALFLAJF, De Nekst Best i CTDN
I duriany i lychee rozwiozę po straganach
Z flow z vana tam będzie mnie cała wioska znała
Uśmiechną się nawet jak sprzedam im zgniłe banany
Według kodu ISO jestem już zawsze tam mile widziany
VNM wiesz, że mogę tak cały dzień
Jaki ten świat mały, rapujesz na pewno poznałeś mnie
Dla broke raperów to, co robię, to ekstrawagancja
Dla bogatych lekki dyskomfort jak stres na wakacjach
Do pierwszych linii brakuje czterech linii
Te pierwsze zrobiłem w studiu na potrzeby chwili
Drugie za chwilę przeminą jak Scarlett O'Hara
Trzecich nie wykluczam jak osób w łóżku wyuzdana para
Takie punche jak przed chwilą robisz jak jest top notch
Powtórzę to prosto w oczy ci jak ujęcie en face
Paru dopiero po sprawdzeniu mnie zaczęło grać rap
Dlatego dzisiaj mogą nawijać mi ''te quiero papa''
Spadam w górę jak B.O.K czy stalagmity
To lata praktyki składały to flow co zjada galaktyki
I to cię kłuje jakbym zakładał wenflon
Pluję ogniem jakbym dwa tygodnie wpierdalał jalapeño
Patrzę na gwiazdy, na moich oczach one nagle czezną
Zostawiam po sobie post-apo jakby dziś atom jebnął
[Outro]
Nominuję tę przestraszoną ciotę Tomka