​​​​ksiaze
Spiritual hole
[Zwrotka 1]
Emocje pełne, jestem tak pewien
Że skończę tu tak jak wrak
Dusza tak lekka, jestem tu pewien
Że uleci niczym wiatr
Nie wiem już sam, czemu gnoza nie chce bym się budził
To świadome śnienie niweluje brak tych ludzi
Nie wiem czy bad trip, chyba na jawie widzę ludzi, których nie ma
Nie wiem czy fobia, może psychoza wraca jak bumerang
To to kolejny seans
To to kolejne świece
Poczujesz chłód na ramieniu i sporo dreszczy na ciele
Marny świat, dalej sam, bez zmian na ten cały ład
I dlatego wolisz być sam
Spiritual hole, miejsce gdzie dotykasz piękna
Tu mamy ouiji, zapraszam, chodźcie, zajmijcie miejsca
Szukam innych wrażeń, do tej pory marny film
Bo mam dość swojego ciała, ja pragnę z niego wyjść
Na ciele stygmaty
Na ciele stygmaty
Na ciele stygmaty, to nasze dary i rany

[Bridge]
Wydrapuję oczy z przekrwionych gałek
Bo po nocach wciąż słyszę w głowie głos
Palce przesuwam po tablicy, wskazują liczby
W świetle świec, w zimną, ciemną noc
[Interlude]
Spiritual hole
Spiritual hole
Spiritual hole
Spiritual hole

[Zwrotka 2]
Droga usłana popiołem zwłok
W czerni źrenic tylko pustkę widać
Moja tablica to nie tabula rasa
Drogi wytłaczają mi symbole bycia
Zaraża i eliminuje tu czas
Jak czarna śmierć najsłabsze ogniwa
Spiritualistyczne wzory zostawiają blaknący kolor
Krew płynie po krzyżach
Chłod katakumb, blade twarze z których zniknęły wyrazy
W głowach odprawiamy
Własne rytuały
Malując na ścianach szklanych domów krwawe pentagramy
Za nic życia nie mamy
Bo nic z życia nie mamy
A stygmatycznych ugryzień na rękach
Powodem bez okien ściany
Hellsing wisi na szyi w miejscu, gdzie od pętli sine plamy
Czy to czas nas zabija, czy my czas zabijamy
Te zjazdy na bani chcesz wyleczyć psychotropami
(Psychotropami, psychotropami, psychotropami, psychotropami)