​​​​ksiaze
Moje oczy
[Zwrotka 1]
I czasem też tchórzę, choć tego nie lubię
Się wyżywam na nich, bo po to są ludzie
A dno tych szklaneczek mnie hipnotyzuje
Nie czuję się czasem na luzie w ogóle
Ambicje mam w górze i nie chcę stać w tłumie
Nie lubię melanży, pierdolę tą wódę
Lubię obrażać, mam w dupie co czujesz
A potem nie będzie mi głupio w ogóle
Wydziarać mordę i siedzieć z Backwoodem
I uciec do Tokyo, i chodzić tam w bluzie
Bo nic mnie nie wiąże z tym syfem w ogóle
I pytam się duchów gdzie kończy się tunel
Na czarnym płaszczu mam czerwoną chmurę
Śmieję się ze wszystkich, że żyją wśród złudzeń
Niech zaczną nazywać mnie tutaj piorunem
Zniknąłem tak szybko, że nikt nie rozumie

[Przejście]
Zabiję przyjaciół by uwolnić oczy
I zaszyję usta, i tak nie ma o czym
Na ślepo wciąż błądzę i szukam tej mocy
A serce mam zimne jak ciał waszych dotyk

[Zwrotka 2]
Zaglądam w głębokie kubki z kodą
Patrzę na tą twarz, nie wygląda zdrowo
Mam problem ze sobą i problem z Tobą
I mam problem też z nimi - za dużo pierdolą
Mam oczy jak diabeł czerwone
Czasem skórę mam bladą jak śnieg
Ostrze mam ostre tu jak własne słowa
A ciuchy mam czarne jak śmierć
Nie mam bratnich duszy, zostałem tu jeden
A słabość to tylko mam do RX-7
A róże w mych rękach wciąż czują cierpienie
A deszcz chodzi za mną jakby był mi cieniem
Nienawiść pisana światłami na niebie
Dziś umrę tu sam, jutro pójdę bez siebie
Jutro pójdę bez siebie
Dziś umrę tu sam, jutro pójdę bez siebie