Pezet
Zepsuty Klimat
[Intro: Bonus RPK]
Tak, zepsuty klimat
Taki mamy klimat
Warszawa

[Zwrotka 1: Bonus RPK]
Ode mnie dla was wjeżdża świeżyzna
Tak jak do gara wjeżdża włoszczyzna
Studio, dym, para, to moja przystań
Płonie sativa niczym tracklista
Gorąca płyta, 100 stopni
Jesteś odważny, to dotknij
Pozdrówki Pęku, pozdrówki Deszczu
Spece od dźwięku, dreszcze na wejściu
Ciarki na wyjściu, kartki zbazgrane
Będziesz chciał banię studzić pod kranem
Tak stajesz się fanem za fakty spisane
Wciąż oblegane zbiór wad i zalet kultywowane niczym Nazaret
Nawet nie zdajesz se sprawy, ile emocji jest w życiu Warszawy
To coś w rodzaju enklawy, w swoim zwyczaju układy
Każdy tu kurwa chce odzież Prady
Lecz nie każdy kurwa jest jak Aladyn
Co w ręku ma Dżinn'a, bo lampy nie trzyma
Dupy za hajsy, to dupy finał
Typ, co chciał dymać, sam się wydymał
Wstyd ich nie ima, zepsuty klimat
Demon kutasem w tym wszystkim zakiwał
Wyścig po kasę, Zolpidem na sen
Depresja, presja, pensja jak kasjer
Jebać wakacje za wysokim murem
Takie atrakcje mnie nie kręcą w ogóle
Życie jak szuler skurwiałe kartki mi rozdał
Niefarta posmak
Brudna forsa kręci sterem, ćpają fetę, mefę, herę
Specyfiki piorą beret, tu dla hajsu dźgną cię w nerę
[Refren: ReTo]
Miejska dżungla, błogosławi lub przeklina
Ja nie unikam lustra i nie zamiatam pod dywan
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat
Nie pobiegniesz skrótem, bo się musisz kiwać
Robię to z kręgosłupem tu gdzie wielu go wyrywa
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat

[Zwrotka 2: Pezet]
WWA nie zasypia, tu co druga morda zapita
Dzika horda cię może przywitać, jak jest noc, nie twoja dzielnica
A ta twoja gołębica poszła bokiem tak, jak BMW-ica
Bo lubi pełen wypas i jak ją wzięli bandą gdzieś na teren VIP-a
To ktoś ją spytał co lubi najbardziej, marzy o złotych naszyjnikach
I znudziła jej się stolica, powiedzieli, że zabiorą ją na wyspę, gdzie chce
Martynika, Ibiza, Teneryfa
Najpierw musi zlizać to ze stolika, ona sama, pięciu typa
I mefedron, nie Indica, gorzka ślina, nie lubrykant
Kokaina, i wina znika, krótką chwilę czuła się jak afrodyta
Ale ranek zawitał i kurwa mać nie pamięta co było, nim poszła spać
A prawda jest gorzka i budzi ją w nieznanym miejscu ten koszmar
Wysokie koszta, złamane życia, WWA, taki klimat
Często zepsuty, o tych ulicach ja tylko tobie nawijam
Wejdź w czyjeś buty, sobie wyobraź, co cię nie wzmocni, zabija
Patrz komu ufasz, klimat zepsuty, a grunt bywa śliski jak żmija
[Refren: ReTo]
Miejska dżungla, błogosławi lub przeklina
Ja nie unikam lustra i nie zamiatam pod dywan
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat
Nie pobiegniesz skrótem, bo się musisz kiwać
Robię to z kręgosłupem tu gdzie wielu go wyrywa
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat
Wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to, wdychaj to Zepsuty klimat