Zey
Trrraah
Dobra już jestem, nigdy nie liczę na papier jak weksel
Liczę na siebie, tutaj tak rzadko są szczere intencje
Łapiemy farta przez dziurawe ręce, starte przez setne obroty na bletce
Wszystkie flashbacki zostały przeklęte, i jakoś niedawno wbiliśmy krzyż
Tutaj głównej roli nigdy nie grał kwit
Już nie liczę godzin odkąd żyje tym
Ja to Gal Anonim, kiedy widzę blichtr
Czuję puls na skroni, potem kurwa rzygam tym
Czuję te spojrzenia reszty, nigdy nie idę przykładem przynęty
Ruchem nadgarstka omijam zakręty, nie patrze na tropy i szczerzymy kły
Ty dawaj film kolejny, znowu te godziny spędzimy w ciemni
Wszystko jest tip top i trendy, biorę se bucha i dwa łyki perły, Ty siedzisz jak lady
Ten towar spod lady też nazywasz lady, dla mnie to kłamstwa, obelgi
Myślisz "o, zamach" to też myślisz o mnie albo o Belgii
Wszystkie sondaże nie mówią tu o mnie, jak Osiem L tak łatwo zapomnieć
Mam dosyć już moich potknięć, dobrze że trzymam kontrolę
Ty dajesz plamę, a ja daje ogień, każdy jest w swoim żywiole
Nie robię przerwy nie jesteśmy w szkole, a co z niej wyniosłem to na zawsze moje
Podbitki w tracku podbiłyby Troję, patrzę na zachód i dla mnie to moment
Bo gonię chłopaków i widzę to codzień, był jeden na skali a patrz jaki postęp