Eripe
Uliczny ślub
Obudził się rano z dziwnym szumem w uszach
Miał pamięć dziurawą jak dłonie Chrystusa
W ustach susza, w głowie burza, kac jak skurwysyn
I ledwo się rusza, no to musiał polać sobie klin
Wczoraj znowu rwany film, to zaczyna być rutyną
Przed nim kolejny dzień napędzany kofeiną
I nikotyną te dni miną, jest na to za dobry
Dziś z tęgą miną znów nawinął poszukiwał drobnych
Pusty portfel, ale na szczęście kolegów miał
Tłusty piątek, dziś na pewno nie będzie pił sam
Wbija do ziomka na chatę i go powitali batem
Na dodatek zobaczył na podłodze browarów kratę
Wiedział, że nie musi prosić się, dostanie je i wódę
Bo proste, że gdy ziomki mają to zawsze podzielą się
Kilka godzin, no i oni już najebani do bólu
Ale znieczuleni wybrali się poszukiwać klubu
Przemierzają miasto, każdy ochotę na bójkę ma
Niezniszczali, poczuli się jak Drużyna A
Kolejne metry pokonują na ustach z pieśnią
Dumnie pierdoląc policję i straż miejską
Było ich pięciu, a czuli się jak trzystu spartan
Ich pewność siebie okazała się chuja warta
Gdy spotkali grupę trzy razy liczniejszą od siebie
A od słów do czynów najszybciej przechodzi się w gniewie
Bohater pierwszej zwrotki w ręku trzymał flaszkę
Robiąc z niej tulipana, przyglądał się uważnie
Który z przeciwników zechcę mieć do czynienia z nią
I mieć kwiaty we włosach, jak Kylie Minogue
Jeszcze nawet nie zdążył zastanowić się dobrze
Kiedy kilka centymetrów po żebrami poczuł ostrze
Ostatnie chwile życia dziwne przemyślenia niosą
Lubił życie singla, a teraz go ożenili z kosą


[Tekst - Rap Genius Polska]