Opał
Intro Wersja 1
[Intro]
Medytowałem przez kilka miesięcy
Wegetowałem przez kilka tygodni
Wege towarem dla mnie nowi Mcs
Obrażam inteligencję odbiorcy

[Zwrotka 1]
Leżę tak w bezruchu krzyżem już tydzień
I nie to, że niemoc, się zwyczajnie nie chce
Nigdzie nie idę to wszędzie mam bliżej
Po co ruszać coś co osiąga perfekcje
Blizna się scina, wspomina sekcje
Drut co mnie trzyma, przecina popiersie
Nie czuje nic, lecz nie już, a wreszcie
Błogosławieństwo zwane kalectwem
Wzoszę nad resztę swe serce
W tryumfalnym geście, bierzcie i jedzcie
Ciało jest mięsem, bierzcie, jedzcie kurwy!
Mi już potrzebne nie będzie
Dałem im serce, dałem na pętle
Wzięli mi serce, wzięli na prędce
Skurwiałe ludzkie podejście
Zawsze chcą mocniej
Zawsze chcą jeszcze
I zawsze więcej
Playboy płać za playback, payback
Bejbe weź ten boysband w backstage
Swag ten, co śmierdzi mi fejkiem
Belt ten co na nim jest GG
Bentley co pod wynajęcie
Penge, o niej każdy refren
Jak masz wzięcie, weź je
Bierzcie lekcje, tak się rapuje
Stulejce przejście!
[Bridge]
Biegnę w czeluść, no bo musi gdzieś być dla mnie miejsce
Bo tak wielu mnie, że nie wiem kim dokładnie jestem
Gdzieś jest serum, ale dziś spijam wszystko co grzeszne
By to zamknąć w jedno EP intro wersji pierwszej

[Refren]
Zabij prawdę, ożyw kłamstwo
Ubierz maskę, uwierz w karme
Czego bym nie zrobił w głowie, pierdolone dywagacje
Zamknij wszystko co złe
Wszystko co złe by przestać mieć za złe
Czego bym nie zrobił skurwsyny będą mieli racje

[Zwrotka 2]
Kanibale no bo każdy tu udaje
A mi sie udaje odkąd przestałem uda jeść
Ziomki mnie pytają "Opał, czy dasz wiarę?"
A ja swoją wiare dawno już oddałem, Amen
Jak upadne to wstane (Co?)
Utknąłem gdzieś pomiędzy
Tonę w głuchej inercji
Ciąży na niej egocentryzm
Na backstage'u palisz moje zioło (co?)
Na backstage’u zbijasz ze mną piątkę
Później twój menago dzwoni, żeby nam odwołać koncert
Kurwo goń się, goń się
Dziś ulica to z zasady ma zasady
Ja z zasady wam nie wierzę, zjeby
Ej, ulico, słychać, że zdolności mam
I w piździe mam wasz kredyt
Znów mi płytę pisze życie, płyty pisze życie
Nie wiem co jest złe, co dobre
Jaki deadline typie ? To już deadline typie
Nie wiem bo mi w tym przeszkadza border
Moje jaźni mnie propsują ciągle
Mówią, że jestem najepszy
Każda z nich mi piszę wersy, pierdolony introwertyk
Albo ożyw kłamstwo, albo zabij prawdę
Czego bym nie zrobił będą mieli racje
Ubierz maskę albo uwierz w karmę
Czego bym nie zrobił będą mieli racje
Dobre wibracje, ale trudne serce
No bo przecież nie wiem kim dokładnie jestem
Ten syf co ryje dekiel zamkne w jedno EP
By się stać lepszym człowiekiem
Lecę
[Bridge]
Biegnę w czeluść, no bo musi gdzieś być dla mnie miejsce
Bo tak wielu mnie, że nie wiem kim dokładnie jestem
Gdzieś jest serum, ale dziś spijam wszystko co grzeszne
By to zamknąć w jedno EP intro wersji pierwszej

[Refren x2]
Zabij prawdę, ożyw kłamstwo
Ubierz maskę, uwierz w karme
Czego bym nie zrobił w głowie, pierdolone dewagacje
Zamknij wszystko co złe
Wszystko co złe by przestać mieć za złe
Czego bym nie zrobił skurwsyny będą mieli racje