Zkibwoy
Czat na farta
[Zwrotka: Zkibwoy]
Pełen opcji wachlarz, PLN aka hajs, aj (Aj)
Jeden pener tak chciał, mówił, że to magia
W siebie patrzył i sam nawijał sobie (Sobie)
Chillout przy winylach, by nie być snobem (Snobem)
Rozkminiał obłęd, jak zarobić monet (Trochę)
No i finał fobii to spokojny oddech (Oddech)
Jedyny problem chciał zamknąć jak folder
"Siemasz Jobikz, jak tam aerobik słowny?" (Co?)
Nawinął ziomek, co ten podkład zrobił (Zrobił)
Back in the days wolny od czyichś orbit (Orbit)
I także wiesz, Joint Love street bombing
Jestem Jobikz, witam Cię inteligent (Przestań)
Jeden podbił, pyta, dokąd idę (Dokąd?)
Czy mam jakąś tak zwaną perspektywę (A masz?)
Mówię mu na to: "Gówno, a nie biznes" (Ta)
"Dobra, nara, do studia spadam" (Nara)
Coś tam nagrać to lepiej niż nie nagrać
Jaki z tego hajs? Za autobek mandat
Pewnie, ale tam nie jedzie tramwaj
On koniecznie chce mi piątkę skleić
Odwykłem, damn it, od takich ceregieli
Wywija mi łapą, bo widział to w TV
Viva, Pomaton, ZAiKS-y – sam się wybij
Mówię do niego; on nawija o szkole
A wiesz, ja ze szkołą to tak, że nie mogę
Sztuczne te studia jak kurwa pornole
Przy dobrych wiatrach trafiasz na hurtownię
Ja mam to szczęście, co nie ma go ktoś
Ktoś ma i więcej i mniej tysiąckroć
Gdy patrzę wstecz, to normalnie szczeniak
Wszystko przecież zmieniło się, siema
Teraz chce zbijać tu piątki pedał
Ja tylko zbijam chłopakom z osiedla
W dal się nie patrzę, nie jestem jasnowidz
W dal to się skacze, jak ma się samochody
A żeby je zdobyć, to trzeba skręcić wałek
Robię nielegale; czy zrobię dema power
Czy zrobię to słabe jak te dawne; aje
Cokolwiek, ty, dla nich to nieważne