Quiet XI
Paramimia
[Intro]
Pytasz czemu się uśmiecham, a to paramimia
Wewnątrz siebie czuję ból, nie wiem co to siła
Wszystko jedno co się dzieje, się jak ściera zwijam
Nie pytaj mnie nawet czemu tamta to już była
Moje życie na offroadzie, inna moja mina
Quiet wydał nową plytę i jest inny klimat
Koleżanki z kolegami, ja ich tylko mijam
Płaczę już za swoim życiem, to jak koniec kina

[Refren]
Leżę tak zaćpany w dragach
Oni mi wróżą fentanyl i Xanax
To nie zabawa
Jestem z ziomalami od nocy do rana, od nocy do rana (ej)
Oni zabiliby wszystkich
Oni zabiliby bliskich
Skończ już te swoje pociski
Zalewam życie tą stuletnią whiskey
Leżę tak zaćpany w dragach
Oni mi wróżą fentanyl i Xanax
To nie zabawa
Jestem z ziomalami od nocy do rana, od nocy do rana (ej)
Oni zabiliby wszystkich
Oni zabiliby bliskich
Skończ już te swoje pociski
Zalewam życie tą stuletnią whiskey

[Zwrotka 1]
Dawno nie płakałem
Łzy wnikają we mnie więc się nie odwadniam wcale
Kiedyś tu nie piłem żeby wylać wszystkie żale
Teraz właśnie piję żebyś zobaczyła to co czuję stale
Nie chcę krzywdzić sobą ludzi więc zacząłem ich unikać
Pytasz czemu nie odbieram, a ja taki mam styl bycia
Czasem płakałem myśląc jak życie mi umyka
Teraz to już nie ma takiej opcji, chyba znikam
Czuję się jak ten na końcu - w tych napisach
Nikt tego nie widział, także rewers, widać typa
Huxley, Orwell, Verne przewidzieli co tu będzie
To się sprawdza, jest tez beka z kurew na zakręcie
Oszukani w lojalności, oszukani w obietnicach
Społeczeństwo straszne, toczą życie jak malucha po ulicach
Oni są na dragach, ja powtarzam "mind out"
Dla mnie dragiem myśli i dlatego właśnie

[Refren]
Leżę tak zaćpany w dragach
Oni mi wróżą fentanyl i Xanax
To nie zabawa
Jestem z ziomalami od nocy do rana, od nocy do rana (ej)
Oni zabiliby wszystkich
Oni zabiliby bliskich
Skończ już te swoje pociski
Zalewam życie tą stuletnią whiskey
Leżę tak zaćpany w dragach
Oni mi wróżą fentanyl i Xanax
To nie zabawa
Jestem z ziomalami od nocy do rana, od nocy do rana (ej)
Oni zabiliby wszystkich
Oni zabiliby bliskich
Skończ już te swoje pociski
Zalewam życie tą stuletnią whiskey

[Zwrotka 2]
Śpiewa ze mną paramimia, paratymia i Partycja
Afekt niedostosowany, świat stworzony by nie wygrać
Oszukani własną myślą, życie nasze fikcja
Mam błędy myślowe, czasem tez zawodzi dykcja
Płaczę sam, tego nie widać a piecze w rany
Leczę swe oczy dragami, czuję się jakbym był nagi
Pływam w oceanie łez, ale nadchodzi tsunami
Wtedy chyba już zobaczysz co mówię miedzy wierszami
W mojej głowie teraz myśli samobójcze
Zrobię to co chciałem, będę w śpiączce, potem w trumnie
Do nieba niechętnie uchylę wam dużą furtkę
Jestem agnostykiem, ale z bogiem mam dyskusję
Nagrobek z marmuru, bo chciałbym zobaczyć swoją wartość
To jest przewalutowanie, ale trudno tracę czas stąd
Moje wycie jak kolęda, chciałbym minąć jakiś patrol
Dziwne twarze mnie nie widzą, nie zatrzyma mnie już las rąk
Śmieję się z zakłopotania, smutku i miłości
Więc mi kurwa nie mów, że jestem szczęśliwy
Moje myśli kiedy czuję się źle
No to imigrują do mej pojebanej bani zza granicy
Są bardzo nękane
Jak mniejszości narodowe, ale mają zdanie
Emigrują tylko jak je ktoś wypędza, albo bije silniej
To nie egzorcysta, myśli lecą jak kometa, nie mowie już płynnie
Pytają co się tu dzieje, gdy zamykam oczy o 22
Nie, nie siedzę na Pornhubie, w mojej głowie nie ma miejsca
Już by dokładać w ogóle co się dzieje i będzie dziać wokół mnie
Kurwa czasem się nie lubię
Oni mnie także nie lubią
Widzę dziwne światło, chciałbym wiedzieć że to mój dom
Ta nadzieja już zanika albo pryska, albo też wybucha
Jak granat dla Persefony od Hadesa, boga mego trupa

[Refren]
Leżę tak zaćpany w dragach
Oni mi wróżą fentanyl i Xanax
To nie zabawa
Jestem z ziomalami od nocy do rana, od nocy do rana (ej)
Oni zabiliby wszystkich
Oni zabiliby bliskich
Skończ już te swoje pociski
Zalewam życie tą stuletnią whiskey, pierdolę wszystkich
Leżę tak zaćpany w dragach
Oni mi wróżą fentanyl i Xanax
To nie zabawa
Jestem z ziomalami od nocy do rana, od nocy do rana (ej)
Oni zabiliby wszystkich
Oni zabiliby bliskich
Skończ już te swoje pociski
Zalewam życie tą stuletnią whiskey, pierdolę wszystkich