Żyto
Strach
STRACH

[Zwrotka 1]
Mieliśmy kiermany wypchane pakietami
Podbił do nas patrol policyjnej armii
Zaczęli zagadywać kto handluje tu dragami
Jakimś cudem zbyliśmy ich żarcikami
Innym razem jak wracałem, zagapiłem się
Przyjebałem w babę, to było jak koszmarny sen
Poduszka, jeb, na masce jej kobieciny dwie
Pogotowie zabrało jedną, była tam tylko dzień
Na lotnisku pies, który tknął mnie łapą
Wzięli do pokoju, gdzie wszystko przeszukano
Widziałem kątem oka w portfelu zawiniątko
Celnik nie zobaczył, coś znowu mi pomogło
W każdej z tych sytuacji czułem strach
Zachowałem zimną krew, nie mogłem się dać
Są w życiu momenty, gdy każdy z nas się bał
Miał dość, zacisnął zęby i dalej grał

[Refren] x4
Strach ma wielkie oczy, nie ma się czego bać
Śmiało przed siebie patrz

[Zwrotka 2]
Był sobie dzieciak, co chciał zaistnieć
Ale za niego podejmowali decyzje
Na początku nie maił siły, żeby się przeciwstawić
Przerażały go panujące tu zasady
Czytał książki, uczył się, nabywał doświadczenie
Widział pokolenie, wiedział - sam siebie nie zmienię
Będę już zawsze nieszczęśliwym robotem
To było wtedy jak ogarnęli mu robotę
Niby fajna, ale nie dla niego w ogóle
Chcieli uszczęśliwić, a stworzyli problem
Długo myślał, bo bał się rzucić wszystko
Dzięki Bogu pokonał strach, na dobre wyszło
Wyjechał daleko, nigdy tu nie wróci
Chociaż kocha tych ludzi, to nigdy tu nie wróci
Bo przez ich troskę zostałby robotem
Sterowany strachem o niego, autopilotem

[Refren] x4