Ten Typ Mes
Dziękuję, nie piję
[Verse 1: Pyskaty]
Nie, dziękuję, nie piję, powiedziałem jak stoik
Kiedy ktoś już lał tequile w szklankę większą niż słoik
Na stolik wyjął korniszony i wszystko spoko byłoby, gdybym dziś na oko nie był tak wstawiony
Wstałem o 6, choć to eufemizm lekki
Nim podbiłem do kibla, już ziewałem na kafelki
I wierz mi, to żadna frajda czy odjazd, widzieć na ziemi menu z zeszłego tygodnia
Nie jestem typem, co kaca nie topi klinem
Wiesz to jakby ktoś mi mówił z rana: weź popij winem
Wiem co to melanż przez 48 godzin synek, jedyne co dziś mogłem popić, to etopirynę
Przyzwyczaiłem się do śniadań o 16
Na stole w kuchni siadam, lecz w lodówce tylko chleb z masłem
Ej, to lokum jest za ciasne dla nas dwóch ziom, (kac)
Znam go zbyt dobrze, więc dziś mu mówię pójdź stąd

[Hook: Ten Typ Mes]
Nie, dziękuję, już nie piję, myślę, choć znów mówię tak
Źle się czuję, ledwo żyję, zlituj się man
Nie, dziękuję, już nie piję, myślę, choć znów mówię tak
Lecę ostro, daję w szyję, zlituj się man

[Verse 2: Tomiko]
Nie, dziękuję, nie piję, o nie, nie, już mam chore jazdy
Gdy straciłem powonienie ktoś skołował absynt
Beze mnie chłopie to nie jest wieczór, który spędzę w klopie
Niejeden po takiej dawce mógłby się zakochać w mopie, na foki tekst głęboki mam
Nie działa dlaczego
Mała jesteś brana pod uwagę, więc nie spierdol tego
To nie wstyd przesadzić, chociaż nie miałem powodu, wisząc przez okno ściemniałem, że pilnuję samochodu
Gdy stoczyłem się ze schodów, ehe, ziomuś
Nie, dziękuję, nie piję, niech nikt nie próbuje, na tydzień się zaszyję w domu
Taki mam plan nad ranem, gdy wokół mordy zalane
Moralność zadaję pytanie: piłeś ze szklanek?
I choćbym wolał ocknąć się z dupami w wyrze dookoła, niż pod stołem, a w kieszeniach wiatr gwiżdże
To nie mam doła człowiek, ze wszystkiego się wyliżę
Zawsze tak mówię, jeśli mnie zawołasz, nie odmówię
[Hook: Ten Typ Mes]
Nie, dziękuję, już nie piję, myślę, choć znów mówię tak
Źle się czuję, ledwo żyję, zlituj się man
Nie, dziękuję, już nie piję, myślę, choć znów mówię tak
Lecę ostro, daję w szyję, zlituj się man

[Verse 3: Pyskaty]
Pobudka w wannie oznacza dobry wieczór
Grunt, że nie haftuje krwią jakbym, nie wiem, połknął ketchup
I wciąż mam fason choć odleżyny mi grożą
Pion jest dla buraków, na balecie zawsze trzymam poziom
Nie liżę ran zostawiam to specom
Chociaż dłonie od promieni rentgena w nocy aż świecą
Kliny nie leczą, tak jak dawniej
A retrospekcje to oręż, który Bóg włożył w ręce mojej pannie
Przez mgłę pamiętam jak wczoraj leciałem Stuhrem
Niejeden wodzirej uznałby, że przybył mu konkurent
Bo niektóre sztuki przy mnie zaczynają pląs
Na próżno nie dam im numeru jak Mike Jones
Nie jestem cudotwórcą, jak Chrystus po wodzie nie chodzę
Z wód znam tylko ognistą i wolę ją skutą lodem
Lecz gdy ktoś dzisiaj gestem popuka się w szyję
Odpowiem bez ogródek - nie, dziękuję, nie piję

(właśnie tak tutaj jest, chcesz być w tej branży?
Zastanów się dwa razy lepiej
Zresztą co ja Ci będę mówił tutaj
Hej Mes, powiedz im to jeszcze raz)
[Hook: Ten Typ Mes]
Nie, dziękuję, już nie piję, myślę, choć znów mówię tak
Źle się czuję, ledwo żyję, zlituj się man
Nie, dziękuję, już nie piję, myślę, choć znów mówię tak
Lecę ostro, daję w szyję, zlituj się man