Intruz
Koniec świata
[Zwrotka 1: Dedis]
Głowa ciężka nie od bata
Ja samobójcze myśli, gdy eksmisję robi tata
Moja mama, widzę oczy zlane łzami
Czemu czarna chmura wisi tylko nad nami
Koniec tych żali, inni mają gorzej, ja pomagam, by wytrwali
Dwa miesiące spałem u ziomala, bo nie miałem gdzie
Zawsze byłeś przyjacielu, gdy potrzebowałem cię
W głowie safari
Ja jak czarna pantera skaczę między demonami
Za plecami strach się patrzeć, z workiem kokainy śmieć
Tak nie zbudujesz przyszłości, inną drogę ziomal bierz
W mieście, gdzie nie ma perspektyw, pojawiła się nadzieja
Muzyka dała wiarę, w końcu na lepsze mnie zmienia
I jak feniks z popiołów chcę budować nowy świat
Z uśmiechem na twarzy, pomimo upływu lat

[Refren]
Głowa ciężka nie od bata
Ja samobójcze myśli, gdy eksmisję robi tata
Jeszcze będzie dobrze, rana się załata
Bo pamiętam ziomalu, że to nie koniec świata
Głowa ciężka nie od bata
Ja samobójcze myśli, gdy eksmisję robi tata
Jeszcze będzie dobrze, rana się załata
Bo pamiętam ziomalu, że to nie koniec świata
[Zwrotka 2: Jano PW]
Ciężkie płuca, zimne serce
Głowa pęka mi od kaca, alkazelzer
Wróżą koniec świata, ale nie ta data
Jeszcze nie przyszło umierać mi, demonom mówię papa
Płynie to, phanta rei
Odkąd uwierzyłem w siebie, jakoś jest mi lżej
Odkąd dali mi nadzieję, ja nie stracę jej
Nie wiedziałem, czy to jawa, czy sen
Miałem sen z betonu, że można ufać komuś
Bo nie każdy poda rękę ziomuś
Do bloku jak do schronu, nie do domu, a na klatkę
Przewinąć gadkę z typem, co ma lipę, ale
Pomocną witę, we mnie zawsze ma oparcie
Zdrada boli, strata rani, to nie koniec świata bracie
Jeszcze się zagoi, dużo silnej woli tylko
Wiem, że na to stać cię, nie poddawaj się na starcie

[Refren]
Głowa ciężka nie od bata
Ja samobójcze myśli, gdy eksmisję robi tata
Jeszcze będzie dobrze, rana się załata
Bo pamiętam ziomalu, że to nie koniec świata
Głowa ciężka nie od bata
Ja samobójcze myśli, gdy eksmisję robi tata
Jeszcze będzie dobrze, rana się załata
Bo pamiętam ziomalu, że to nie koniec świata
[Zwrotka 3: Intruz]
Na pogrzebie raz myślałem, czy szczerze wybaczy Bóg
Wtedy brat dostał padaczki, uderzył głową o grób
Obrót razy dwa, huk, rozbita potylica
Pamiętam jak zmywał krew z rąk Adam wodą ze znicza
Nie koniec świata, a cud, prosta analiza
Boys in the hood, piszę smut dla Dedisa
Jeszcze w dodatku eksmisja, tego nie da się olać
Chociaż teraz spuszczam z krzyża, ciągle jest czego żałować
Nadzieją się przejadłem, taki ten świat pokręcony
Bardzo tęsknie za bratem, ale nie rodzonym
Nadmuchałem ponton, który może nas uniesie
I słuchamy z mordeczką tego w jego Mercedesie
I dlatego się cieszę, to jeszcze nie koniec
Sam nie sądziłem, że szczęście może komuś dać pechowiec
Żaden wstyd, jeśli nie wiesz, to posłuchaj i się dowiedz
Dopóki leci bit, bądź pewny, że to nie koniec

[Refren]
Głowa ciężka nie od bata
Ja samobójcze myśli, gdy eksmisję robi tata
Jeszcze będzie dobrze, rana się załata
Bo pamiętam ziomalu, że to nie koniec świata
Głowa ciężka nie od bata
Ja samobójcze myśli, gdy eksmisję robi tata
Jeszcze będzie dobrze, rana się załata
Bo pamiętam ziomalu, że to nie koniec świata