Intruz
Nie mogę ci obiecać
[Zwrotka]
Nie mogę Ci obiecać, bo nie chcę być hipokrytą
Wiem, że będziesz oceniać jak już zapoznasz się z płytą
Nie mogę Ci obiecać, nie mogę Ci tego przysiąc
Muszę się pozbierać, a elementów jest tysiąc
Nie mogę Ci obiecać, że już nie nakarmię smutkiem
Każdy, kto jest przeciwko, jest dla mnie ufoludkiem
Nie mogę Ci obiecać, że nie zwariuję od liter
Słucham się nerwicy, bo jestem jej niewolnikiem
Nie mogę Ci obiecać, sam nie wiem i nie chcę
Nie wiem jaki będzie efekt jak znajdę ucieczkę
Nie mogę Ci obiecać, że Cię nie zawiodę
To ty mnie pokochałaś jako pierwsza przed milionem
Nie mogę Ci obiecać, bo mam ze sobą problemy
Lepiej na mnie nie patrz, serial niech zdejmą z anteny
Nie mogę Ci obiecać, bo już jestem na granicy
Myślę i nie umiem przestać, bo jestem z ulicy
Nie mogę Ci obiecać, bo już sam widzę objawy
Proszę ulecz mnie miłością, bo to nie jest wina trawy
Nie mogę Ci obiecać, że to mój ostatni błąd
Jestem gotów się pożegnać, a wystarczy jeden krok
Nie mogę Ci obiecać (?), że wyjdę z doliny
Przez te dolegliwości czuję, że nie będę inny
Nie mogę Ci obiecać, że w końcu wygram ze złem
Nie wiadomo kiedy przyjdzie po mnie doktor sen
Nie mogę Ci obiecać, że to nie ostatni arkusz
Chciałbym kiedyś móc napisać swój własny scenariusz
Nie mogę Ci obiecać, parę razy obiecałem
Dobrze to pamiętam, bo nie wiem po co kłamałem
Nie mogę Ci obiecać, bo to zbyt niesmaczny psikus
Nie wiem czy mnie nie zabije prędzej koronawirus
Nie mogę Ci obiecać, bo nie piszę jako intruz
Nie wiem jak postrzegasz i komu wyjdzie na minus
Nie mogę Ci obiecać, bo mam ciało niestabilne
Nie panuję nad nim i nie chodzi o delirkę
Nie mogę Ci obiecać, bo się w język nie uszczypnę
Czekam aż te wszystkie kurwa ciała będą sztywne
Nie mogę Ci obiecać, bo już chyba sensu nie ma
Jak nie koronawirus to wpierdoli was gangrena
Nie mogę Ci obiecać, że wtedy będę przy tobie
Bo nie będę się uśmiechać (?) w żałobie
Nie mogę Ci obiecać, bo ta gra już mnie nie bawi
Jak wybiegłem zapłakany ze szpitalnej sali
Nie mogę Ci obiecać, że ich nie pozabijam
Znowu napiszę dramat jak jebany William
Nie mogę Ci obiecać, bo obu będzie bolało
Sam stwierdziłeś wcześniej, że już nie będzie tak samo
Nie mogę Ci obiecać, na miejscu by to nie było
Myślałem, że do śmierci lecz za bardzo Cię poryło
Nie mogę Ci obiecać, bo nie ma Cię z nami
Zobaczymy kurwa ile żołądków przetrawi
Nie mogę Ci obiecać