Guzior
Sayōnara (Zioło diss)
[Zwrotka 1: Guzior]
Chciałem dać Ci szanse, nawet na początku wziąłem na poważnie
Ale teraz to chuj tam w Ciebie
Po beef’ie nie będziesz miał już gdzie zadzwonić nawet
No a będziesz wisiał na słuchawce, Ty ale nie pękaj
I dzwoń na gorącą linie kurwo, no bo to twój deadline
Siemano Guzior z tej strony
Ty, całe miasto czeka kurwo, aż zmienisz kierunkowy
Ale żeś się zrobił cipko pokorny
To na pewno był diss na mnie, brzmi jak syndrom Sztokholmski
Tylko przez twoje zwrotki, ten beef nie będzie najlepszy w historii
Nie to że jestem jakiś niewdzięczny
Pszem raz zrobił mi przelew za neta moimi pieniędzmi
Śmieszne te piłeczki, tamto pisałem z rezerwą
Żeby teraz ci to wszystko ładnie poodbijać #headshot
Pytam tylko po chuj udajesz że żyjesz w apartamencie
Highlife’em, przecież mieszkasz w bloku Michale
Chyba nie zszedł Ci jeszcze ten halun
No i jak te twoje gimbo-łaszki, jesteś szmatą, weź się załóż
Żeby to wygrać nie musze głośniej krzyczeć
A pastisz, podejrzewam że nie wiesz jak się pisze
Michał dziany śpi w Sky Tower, a ja ciągle bez kasy
Aż uciekłem do Tokio do pracy
W poprzednim dissie nie ma energii
Twoi tępi obrońcy z Internetu nie skumali konwencji
Ja to powiew świeżości i nikt tego nie neguje
Brak wiatru w twych żaglach mimo że tam ciągle wieje chujem
[Refren: Guzior]
Siedzimy z mordami, włączamy ten bełkot i jesteśmy jak ale chłam
Z takimi skillsami rozjebałbym Cię nawet
Jakbym nie miał racji, ale mam
Ale mam, ale mam, ale mam, joł

[Zwrotka 2: Guzior]
Ziółkowski podejdź no, nauczę Cię jak przyjąć strzał
Wyjebane w internet, moi ludzie nie żyją tam
Ale jeśli już szukamy czegoś co jest wymierne
To kto tu wygrał to już Ci powiedzą cyferki
Wiesz skąd wiem, że mówisz nieprawdę?
Bo czemu twoja panna dzwoni mi po kumplach
I pyta o brudy na mnie
Nie idzie mi reedycja, znów nie prawda
Ej dotłaczamy yllom, no bo poszedł cały nakład
I jeszcze podsumowanie
Dupa ziomka robi w chuja go, Ty nie dajesz mu znać
Czym Ty się chwalisz?
A co do tej byłej to bzdety
Jak lubicie robić panny po mnie, spoko każdy ma tam jakiś fetysz
These hoes ain't loyal, ja nie ufam żadnej
Nie musisz mi wierzyć i nie pytaj się swojej
Michał ty szalony flole
Z taką lekkością przeskakujesz z chujowe na chujowe
Mam ci w oczy spojrzeć, spotkałem Cię i patrzę
To było pewnie wtedy twoim numer jeden kacem
Pół ryja miałeś obite, bo poszły niezłe punch’e
Łzy ci lecą, a mój ziomek do Ciebie: "Ty kurwa płaczesz?"
Rzucałeś się ledwie stojąc, tylko za swoją grupą
Mogę zawsze powtórzyć to solo jeśli cię nie lubią
Wtedy jak nie mogłeś się przebić do mnie zza ekipy
Przestałeś szczekać jak tylko cię spuścili ze smyczy
Mówisz że to groźby przez neta
Chyba już Ci pokazałem jaki jestem groźny bez neta
Nie możesz się przebić za nic przykre to jak chuj
Przygotowany już na występ do żywego rapu?
Twoi ludzie? Ej mówimy o tych samych
Co ze studia od ciebie mi słali za mój diss sms’y z propsami
Lepiej czytaj ludzi i ich filtruj pajacu
Bo się obudzisz w pierdlu na kacu
Waliłeś brauna bwoy, no skłam że tego nie robiłeś
Jak cię zostawiła Anka się wziąłeś za heroinę
Więc jeśli chodzi o rap, czy dragi powiem jak to widzę
Na obu tych płaszczyznach dziwko gramy w innej lidze
Wybaczam tym co we mnie zwątpili Mati jest przy piłce
Jebać każdą opinie choć się uczę na krytyce
I jaramy jak głupi, aż czasem płuca bolą
Twoja laska też lubi, ale dzisiaj rzuca zioło[Tekst - Rap Genius Polska]