Leh
Jak stąd pójdę
[Zwrotka 1]
W sumie przeszedłem kawał drogi
Daję rytm najlepszy stąd od czasu Analogii
Nadal zdala od nich, czekaj, zbadam chodnik
Nie dowidzę ciebie stąd, wszystko zgadzałoby się
Nadal mogę, serce wkładam do gry jak mały chirurg
Dobry rap dla rewirów, to jest czas dla rekinów
Twoj skład stoi z tyłu, mam vibe, tonę stylu
Mów mi młody Światowid i skumaj tą wkrętę
Bo w rapie okupuję front, a jednocześnie
Stoję sobie z boku, a gdy weekend nadejdzie
To wchodzę do tych klubów tylnym wejściem, młody perwers
Centymetr po centymetrze wyliżę cię, mała, zanim w ciebie wejdę
Potem wyskoczę se stąd po angielsku 'I never get to faded'
Tyle obłoków na niebie, że nie widać słońca wcale
To znaczy, że coś tam palę
Ty robisz się blady i chcesz stąd wychodzić, choć zostać miałeś
Moje ziomy to alkoholicy, dilerzy i ćpuny
Pusta branża, co ryje umysł, i tak matka nie kryje dumy
Szansa nie spadła tu z góry, nie zagram dla byle sumy
Młody kreator tworzy te sztosy pod osłoną nocy tak na marginesie
A sąsiedzi, co rano mnie tu mijają, uplasowaliby mnie na margniesie
Do hologramu na płycie od tekstów pisanych w szkolnym notesie
Gdzieś na marginesie, gdzieś na marginesie

[Refren]
Jest ze mnie moje miasto dumne, ty chcesz beefu? Szykuj ciasną trumnę
Pytasz, kiedy będzie cicho? Jak stąd pójdę, jak stąd pójdę
Jest ze mnie moje miasto dumne, ty chcesz beefu? Szykuj ciasną trumnę
Pytasz, kiedy będzie cicho? Jak stąd pójdę, jak stąd pójdę
Jest ze mnie moje miasto dumne, ty chcesz beefu? Szykuj ciasną trumnę
Pytasz, kiedy będzie cicho? Jak stąd pójdę
Jest ze mnie moje miasto dumne, ty chcesz beefu? Szykuj ciasną trumnę
Pytasz, kiedy będzie cicho? Jak stąd pójdę, jak stąd pójdę
[Zwrotka 2]
Mam poryty beret jak Antoine Dixon, mam poryte tracki jak Antwuan Dixon
Kiedy mnie widzą w oddali, to myślą, że jest '98, bo skandal blisko
PKPP - słuchasz przyklejony do głośnika, teraz uderzam z całej epy
Po mnie zostanie to, po nich obdarte stare wlepy
Nadzieja podwórek, to nie zaskoczenie, że znów zaskakuję
Ty chcesz mnie zatrzymać, to lepiej te kule
Przeładuj, inaczej w ogóle, nie ma szans
Na tej scenie nie ma barw, kiedy nie ma nas
To jak parkour, ze mną to miasto skacze po syla... Bach! Jan Sebastian Flow
Wziąłem sprawy w swoje ręce, nie będę marnował w szkole życia
Teraz gram pierwszy plan, ty jak statysta w szkole życia
Dopiero się przywitałem, kiedy coś kończę, to na nowe mam chęć zaraz
Zaczęło się od "Cześć, elo!", minie trochę czasu, zanim nagram "Cześć, nara!"
Brud w opór, tak mieszam resztę z błotem, że na
Woodstocku, zagram tam jeszcze koncert teraz
W chuj pokus wokół mnie, a na scenie trema
Nie istnieje, odbezpieczam broń, trrr, emaTekst i adnotacje na Rap Genius Polska