Leh
Wojciech Mann
[Zwrotka 1: Leh]
Na chodnikach mego miasta widzę wpływ nowej mody
Raperów więcej niż jebanych płyt chodnikowych
Mój album płyta tektoniczna, zbliża się powoli
Ale jak pierdolnie to zostawi zgliszcza
I ma to pod podeszwą butów, walkę o to kto jest lepszy
Niby jeden ponad drugim a wszyscy tacy sami; pringlesy
Chcesz wejść na bit jak ten, panie syzyf uważaj na czaszkę
Bas zatrzęsie ziemia a gruzy spadną gęściej niż ten hihat
Ty chyba myślisz, że to działa jak przejście z mocnych szlugów na niebieskie
Im to gówno słabsze jest, tym chcą tego więcej
(Puk puk puk), polski rap jestem pod drzwiami, (wycieraczka)
I kurwa wszedłem do łazienki
(Czemu?) Już wyjaśniam:
Jedni leją wodę jakby nagrywali to w kabinie prysznicowej
Drudzy spinają się jakby robiąc to kładli dupę na klozet
Co za wersy?! Boże?! Będą mnie chcieli za nie wieszać
Dupy w ramkach nad swoimi łóżkami a głupcy na pętlach
(Do pierwszych) nic nie mam a ci drudzy są stratni
Mieli nadzieję, ale uprzedziłem ich wieszając ich matki
(Jak tego) nie skumałeś powiesz jak tak można kurwa
Skumaj, ja nie szukam fejmu w gimnazjalnych stołówkach

[Refren: Leh](x2)
Pytasz: "kto to jest?"
Pytasz: "jak tak może?"
Pytasz: "skąd się wziął?"
Chwytasz się za głowę
Chciałbys kwestionować to co mówi ale nie możesz
Bo zaprzeczyć mu, to jak zaprzeczyć sobie

[Zwrotka 2: Leh]
Oto Leh, ten skurwiel, który od dzisiaj przechodzi do czynów
Bo to nie sezonowa zajawka jak moja ksywka czytana od tyłu
O czasem się czuję à propos numerów jak na boisku w ostatnich sekundach
Zaraz syrena, na tablicy remis, wszyscy mi mówią: "rzucaj to kurwa"
Wytwórnie dzwonią, hype wzrasta
Teraz łyso im ale za późno już; chemioterapia
To drzewo wyrasta i ma bardzo mocno wbity korzeń
Bo nie ważne jak się rozrośnie nie zapomnę skąd pochodzę
I nie zapomnę, o tych którzy przede mną wrzucili na mapę to miasto
Kilka lat w cieniu, dziś to ja rzucam na nie światło
Cipo chcesz beefu, to się równa przypał
Najpierw Cię uciszę a potem pożegnam (ci paaaaa)
Zaraz wybiją mi dwie dwójki, nadal będę miał czym gryźć
Kiedy pluje na popkiller ja to najlepszy młody wilk
To nie szansa na sukces to pewniak, zobacz jaką formę mam
Ja to ten grubas co w tym programie pociąga za sznurki Wojciech Mann
Ich proces tworzenia stworzyła natura wraz z rasą ludzką (proces trawienia?)
Nieważne co zrobią i tak na koniec wyjdzie gówno
To nie dla wczutych debili, to dla tych co patrzą szerzej
Styl z głębin podziemi co ucina głowy przy stratosferze; Leh
[Refren: Leh](x2)