Zero (POL)
Surf, surf
[Refren]
Nie zostawiaj mnie, sam pochopnie działam
To nie sadza, na brwiach mi usiadł szatan
Idzie fala, znam ją, chce mnie zabrać
Ten ostatni raz w sumie po co kłamać
Nie zostawiaj mnie, sam pochopnie działam
To nie sadza krew, którą psuje szatan
Chyba każdy wie jak to na nas działa
Dzisiaj lekki, sen jutro jawa

[Zwrotka 1]
To było zawsze Surf City
Surf, surf z nimi
Dusze mokre jak chodniki
Burze w Polsce, bo front silny
Burzę co chcę, woń kolizji
Kuszą ciągle, to stąd blizny
Ruszę co chce, nie flow, hity
Wózek, flotę i pro-cipy
Ludzie proszą o pro-tipy
Prawda kończy jak Prodigy
Jak masz chody, to kuzyni
Nie, to znikaj jak Houdini
Jak Luke Perry i Keith Flint
Chcą zepsuć i zniszczyć
Daj blueberry
Chcę w ciszy łykać blue and yellow purple pills
Nieraz przekroczyłem normy
I nieraz się budziłem chory
Stałem z boku - chciałem w konflikt wejść
Miałem spokój - chciałem wojny, wiesz?
Niebo wzywa tuż po zmroku
Świat chce uzależnić od wyroku gwiazd
Czytaj z fusów, czytaj z oczu
Z fal, z lotu ptaków, póki niesie wiatr
Póki jestem, dopóki mnie chcesz, to wybawienie
Wieje wiatr, co zegnie każdą pewność siebie
Morze burzy się we mnie i nic już nie wiem
Idzie fala, duża fala
Weź ją, lepiej złap i surf, surf!
[Refren]
Nie zostawiaj mnie, sam pochopnie działam
To nie sadza krew, którą psuje szatan
Chyba każdy wie jak to na nas działa
Dzisiaj lekki sen, jutro jawa
Nie zostawiaj mnie, sam pochopnie działam
To nie sadza krew, którą psuje szatan
Chyba każdy wie jak to na nas działa
Dzisiaj lekki sen jutro jawa

[Bridge]
Jeśli piekło to inni, a ja między nimi
Chcąc nie chcąc mam szczęście
Że nikt mnie nie widzi
Chce zniknę im z wizji, chcę, wracam
I widzisz mnie, wracam i widzisz, i widzisz mnie

[Zwrotka 2]
W uszach huczy mi skrt, skrt
To surf, surf
Rozum chce gonić serce
Krzyczę - bierz je!
Nie leciałem na pęgę
Nigdy dalej nie lecę
Ilu z was by szczerą potrzebę czuło
Gdyby to nie było w cenie, ty?
Nie wiem, bo nie znam cię, może jej nie ma
Dziś są wyświetlenia i sława, i kwit
Może to ściema i paruje ziemia
Za ciężka od potu, nasienia i krwi
Tych, którym dała umierać powoli umierać
Niech spokojny niesie ich dryft
Duchy pukają do drzwi, nie otwieram
Bo trochę mi za siebie wstyd, wstyd
Pierdole wpływy, ja wolę mieć wpływ
Jak ci na licencji Poète maudit
Popłynę w wpław omijając mieliznę
Ty patrz i się ucz lepiej, to nowy styl
Wciąż jak surferzy z burzowych serpentyn
Wróże niewzruszony seledyn głębi
Nieliczni unoszą się na powierzchni
Pomiędzy tym a tym
Skill każe się liczyć ze wszystkim
Sny, jebane wiry ambicji
Znowu im zrywam się jak grube ryby
Jak trofea błyszczą haczyki i żyłki
Siedzę czekam na przypływ
Sprawiedliwy dla wszystkich
Dzisiaj bardziej niż liczby
Liczy się surf, surf
[Refren]
Nie zostawiaj mnie, sam pochopnie działam
To nie sadza krew, którą psuje szatan
Chyba każdy wie jak to na nas działa
Idzie fala, znam ją, chce mnie zabrać
Ten ostatni raz, w sumie po co kłamać
Nie zostawiaj mnie, sam pochopnie działam
To nie sadza krew, którą psuje szatan
Chyba każdy wie jak to na nas działa
Dzisiaj lekki sen jutro jawa